Dziennik jajusia
Tak mnie wciagnela praca na budowie, ze calkiem zapomnialam napisac o pewnej sprawie. O sprawie banku, ktory udzielil nam kredytu.
Otoz dla nas uzyskanie kredytu nie bylo takie proste (w zwiazku z miejscem stalego zamieszkania i pracy). Po dlugich i zmudnych zapytaniach dostalismy dwie pozytywne odpowiedzi. Jeden z tych bankow to GE mieszkaniowy. Super sprawa, wydawalo nam sie na poczatku. Kontakt przez maila, zadnych wizyt, akzeptuja notarialnych posrednikow, transze na telefon, dowolna zmiana prac budowlanych nizalezna od charmonogramu,kredyt jaki chcemy i tylko zyc, a nie umierac! Jak sie mozna domyslec, nie tak to w koncu jest.
Kredyt? Obciety, bo w naszej okolicy drozej sie buduje, a taniej sprzedaje i nie interesuja ich koszty budowy (?) tylko mozliwosc ewentualnego sprzedania nieruchomosci. nieistotne tez to, ze mamy duza wieksza zdolnosc kredytowa, niz chcielismy zaciagnac.
Wizyty? Byla i koszt zostal doliczony do kwoty kredytu (+ procent, +lata splaty, chamstwo)
Transza na telefon? Bajka na dobranoc. Zawsze trzeba jechac, a ze to nie blisko, to zawsze mala wyprawa. A jak czegos brakowalo? (bo u nich zawsze czegos brakuje) to i dwa razy taka droge.
E-mail? Juz po e-mailach. Pierwsza kaska wplynela, zaczelismy placic i juz zero interesu.
No i pare innych nieprzyjemnosci. Wyleczyli nas z euforii. Tez dobrze, zaczniemy stapac po ziemi, a nie planowac i bujac w oblokach
A w zwiazku z ich reklama w TV, cos w stylu kredyt w pare godzin, juz dosyc sporo napisalam wczesniej.
Gdybysmy tylko troszke blizej mieszkali, to od razu zmienilibysmy ten bank. Ale w innym nie uznaja zadnych posrednikow, tylko wszystko trzeba osobiscie, a tu mamy problem. No odczekamy i zobaczymy, moze i na to znajdzie sie wyjscie i rada. Jak mowi moja mama?
"Nie ma tego zlego, co by na dobre nie wyszlo"
Oby.....
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia