"Bziabzia" czyli Alice realizuje marzenia
Dziękuję za miłe przyjęcie Dziennika. Dopinguje mnie to do jeszcze lepszego odrobienia zadania
3-4.04 (sobota/niedziela)
Praca idzie na całego. Ekipa tylko informuje, co trzeba dowieźć. Ściany fundamentowe rosną w oczach. Bloczki betonowe - mimo organoleptycznego wyboru wydawałoby się najlepszych - nie zachwycają jakością (są nieco nierówne, ale nie ma z tym większego kłopotu, bo po pierwsze da się to ewentualnie nadrobić zaprawą, a po drugie, i tak będą w ziemi). Najważniejsze jest jednak to, że są bAAArdzo wytrzymałe i ani nie pękają, ani nie kruszą się. Jest jednak inny problem. Brakuje ich w naszej hurtowni. Zamiast 6 palet na poniedziałek, będą tylko 4. A następny transport dopiero we wtorek, lub środę. Pierwszy nieprzewidziany przestój
Szef budowlańców każe się jednak nie martwić, bo w międzyczasie zaczną najwyżej skręcać zbrojenie na wieniec nad fundamentem.
Bardziej niepokoi natomiast pogoda (zapowiadają deszcze, mamy nadzieję, że tylko przelotne) i zdrowie naszej Alusi. Wygląda, że wzięło ją znowu przeziębienie, a chcieliśmy na święta pojechać w Beskidy.
Mając na uwadze zbliżające się przerwę wielkanocną zastanawiamy się jak uchronić stal przed amatorami cudzej własności. Zasugerowałem, by ekipa wykopała jakiś rów i wrzuciła do niego metal, a potem nadsypała to. Kto nie będzie wiedział, że tam coś jest, nie ma prawa poznać (chyba, że przyjdzie z wykrywaczem). To chyba jedyny rozsądny sposób na bezpieczne przeczekanie świąt?
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia