Wielka ucieczka Sary - dziennik
04.05.
Ale dawno mnie tu nie było. Powoli zaczyna mi się wszystko układać. Mieszkanie dla córki znalezione. Kupilismy pustaki, piach, żwir, cement, okna i piec. Czekamy na mapke od geodety. Potem tylko złożenie papierów do urzędu gminy i ......czekanie na zezwolenie. Aha i jeszcze adaptacja projektu do zabudowy zupełnie nie wiem po co (opróćz oczywiście wyciągnięcia kasy). Mapkę mąż ma odebrać jutro i jutro tez pojawi się w Gminie. Zobaczymy .....Chcemy, żeby nas tam zameldowano.....ale to nie takie proste. Zaczynam sprowadzać w urzędach wszystkie przpisy do absurdu. Dostałam adres, ale nie chcą nas zameldować, bo nie mamy domu. Ja im mówię, że lubię pod namiotem...ale oni grzecznie rozkładaja ręce. Muszę mieć dostawcę prądu...a jesli ja chcę przy świecach?? Nie wydadzą mi wtedy pozwolenia na budowę. Czy to nie paranoja jakaś??? Prądu nie chcieli mi założyć (ze 3 lata temu), bo nie miałam zezwolenia na budowę i tak wkółko. Na pytanie faceta po co mi prąd na działce.....odpowiedziałam, że chcę suszyć włosy suszarką. I prąd dostałam. W każdym razie doszłąm do wniosku, że wszystko zależy od dobrej woli urzędnika. Nie powiem w Urzędzie Gminy urzędniczki są bardzo miłe.....ale cóż z tego. W każdym razie mąż jest grzeczniejszy ode mnie i to on został wydelegowany przez rodzinę do załatwiania takich spraw.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia