Dziennik Alicjanki
WRZESIEŃ (malowanie cd)
W niedzielę zjechała pomoc, domalowaliśmy drugie pół domu raz, a następnie dwie sypialnie drugi raz. Wszystko to przy pomocy farby rozcieńczonej, bo nie rozcieńczoną się mazało. Ale co się okazało. W tej postaci farby trzeba by malować, obiektywnie licząc, ze sześć – siedem razy, żeby pokryć to draństwo które służy u nas za tynki suche. Tak więc dowiedziałam się, że trzeci i czwarty raz należy malować dobrą, nie rozcieńczoną farbą, a to wymaga siły. Tak więc po pracy, w soboty, niedziele, we snach i w koszmarach nocnych maluję, uważając, żeby struktura (pędzla i wałka) nie zostawiła istotnych różnic na ścianach. Wyobraźcie sobie jak po pracy, w kostiumiku zjeżdżam na budowę, zakładam jakieś łachy i macham wałkiem na dłuuuugim kiju. Wracam do domu włosy mam białe, ręce białe i białka oczu białe emulsyjnie. Doprowadzam się do stanu człowieczeństwa, żeby rano pójść do pracy, a potem od nowa zamieniam się w proletariat, itd., itp.
cdn
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia