Dziennik Alicjanki
Z ŻYCIA DOMOWNIKA - czy aby na pewno skończyliśmy budowę?
Człowiek tu już na laurach osiadł, rozluźnił się, nawet zaczął się z mężem o nowy płaszczyk kłócić (no w końcu skończyliśmy budowę, teraz spłacać kredycik i cieszyć się życiem), aż tu jak zwykle nocą, żarówka się w głowie zapaliła. Rozleniwienie bowiem po-budowlane powlokło mój umysł grubą zasłoną szczęścia i zadowolenia i zupełnie odwrócił moje myśli od innej niż wewnątrz-domowej przyszłości.
Tymczasem został miesiąc do Marca, który to jak wiadomo jest już początkiem wiosny. A my przecież mieliśmy tyle przez wiosnę i lato zrobić, co się zupełnie w mojej głowie rozmyło! Jak podliczyłam wydatki które nas czekają to doszłam do wniosku, że wcale nie ma się co cieszyć z poluźnienia finansów bo:
-jak się nie chce po błocie do kostek chodzić, to trzeba zrobić kostkę wokół domu. To parę tysięcy będzie.
-wiosną należy rozrównać teren wokół domu i spróbować go jakoś "ucywilizować", np założyć trawnik, posadzić drzewka i inne krzewy kwitnące co to długo rosną.
-ponieważ obiecałam sobie, że chociaż w bezpośredniej bliskości domu zacznę zakładać ogród, to kasę na to trzeba przygotować
-wciąż czeka nas jedna łazienka do zrobienia, to będzie pewnie z 15 tys. (wanna, dwie umywalki, kibelek, bidet (z deską czy bez?), płytki itp)
- powinniśmy też pomyśleć o płocie, bo stan obecny jest wysoce prowizoryczny - nie mamy nawet furtki a to co służy za bramę ... lepiej nie mówić.
- pojawiły się również pierwsze rzeczy do naprawy: robotnicy przy robieniu tynku uszkodzili rynnę w jednym miejscu a w drugim rozbili podbitkę. I myśmy tego bardzo długo nie zauważyli!
-trzeba zagospodarować spiżarnię odpowiednim systemem półek, podobnie w pomieszczeniu gosp.
Dochodzę zatem do wniosku, że błędem jest myślenie o budowie tylko do momentu oddania budynku. Ideałem byłoby gdyby przewidzieć kasę również na cywilizowaną okolicę. Niestety nam do ideału daleko...
cdn
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia