Dziennik avocado
Witam :) Z każdym dniem tutejsze forum umacnia swoją pozycję w szeregu moich nałogów, w zasadzie jest zaraz po kawie, czyli już II miejsce. Chyba gorzej już nie będzie
Dokument powszechnie poważany (czyt. pozwolenie na budowę) jest już w moim posiadaniu, nie mogę powiedzieć, że się nie najeździłam, nie naczekałam i nie przybyło mi z niemocy siwych włosów. Wszystkiego mi ubyło, tego zaś przybyło.
Nie będę wracać do przeszłości, długo nie żywię urazy. Wykonawca, którego trzymałam za nogi (niczym pana Boga w znanym powiedzonku), okazał się być człowiekiem mało zacnym i nie dość znającym się na sztuce budowania, miał też braki w kilku innych kwestiach. Cóż dobrze, że szybko przeszłam na "inną wiarę" albo idąc tym tokiem rozumowania, obecnie jestem ateistką, wykonawcy szukam. Z poprzednim byłam związana jedynie obietnicą budowania natychmiast po uzyskaniu urzędniczej zgody. Nie jest łatwo. Powoli przeżywam powtórkę z moich kwietniowych zmagań i bywa, o zgrozo, że jestem traktowana, jak blond niewiasta, pewnie pasująca do innych równie przyziemnych czynności, jak budowa domu Panowie są zaprawdę mili, ale proszę sobie wyobrazić, że wśród kwiatów zwanych "ofertami" jest także stan surowy zamknięty za nieco ponad 500.000PLN (z materiałem, na szczęście pomimo że nie chciałam cudzego materiału). Zachowałam go dla moich synów, jako dowód że budowanie na przełomie wieków nie było rzeczą oczywistą.
Budować będę domek z Archetonu "Marcepan", częściowo podpiwniczony (rada mojego rodzica kochanego) oraz garaż dwustanowiskowy. Domek jest naprawdę malutki, to już drugi mój projekt, pierwszy był rozłożysty, piękny i drogi. Z wiekiem przedkładać zaczęłam realizm nad urok i tak się stało, że starszy projekt też zachowałam dla wyżej wspomnianych potomnych.
Przystępuję więc do krótkiego opisu obecnie popełnionych kroków. Wczoraj (bo już po północy), dostałam ofertę od Kowalczyka w Koniku Nowym na podstawowe materiały, jakie muszę nabyć.
Wspomnę tylko, że kwiecień obfitował w liczne zakupy, wtedy też kupiłam na szybkiej przejażdżce z moim starszym (12lat) dzieckiem, dwa dachy z ceramiki, holenderka Koramic wraz z niezbędnym kompletem gąsiorów, a także okien dachowych Fakro. Targu dobiłam z pewnym niezwykle miłym człowiekiem, panem Robertem, no i w związku z tym, że stała jestem w uczuciach, to teraz do pana wróciłam po resztę potrzebnych materiałów. To chyba dlatego mnie pan potraktował szlachetnie, bo ceny mam dośc ciekawe, beton B 20 po 155 brutto za m3, Porotherm 30P+W po 3,90 za sztukę. Fajnie ale jeszcze dokonam kilku porównań.
Czyli z czego budować już mam, wciąż jednak brak mi wykonawcy. Moj M (tak nazywać będę moją "większą połowę") musiał się złamać i rozpoczął rozmowy z wykonawcami. Jako naoczni świadkowie oboje z M stwierdzamy, że ja pomimo iż mam większe wiadomości z dziedziny budownictwa, niż mój M nie byłam traktowana jak przyszły inwestor i większe wyniki w rozmowach osiąga mój M nie znając się ZUPEŁNIE na rzeczy. Dla mnie pozostanie to jednak szokiem. No cóż, trzeba się dostosować do warunków, żeby przetrwać.
Kolejny pan wziął dziś od M projekty do wyceny. Wciąż czekamy "na tego jedynego". Oby nas zima nie zastała. Zgodnie stwierdzamy, że wśród budowlańców jest znikomy procent ludzi szlachetnych...
Tyle na dziś, do jutra, czyli za kilka godzin znów wpadnę i obejrzę następne dzienniki wraz ze zdjątkami. Znakomitą większość już przeczytałam. Stanowi to niemały poradnik dla przyszłych inwestorów, poza tym wzmaga moje nocne marzenia o moim zakątku, gdzie w końcu wszystko znajdzie swoje miejsce. Mam wszystkie objawy (a nawet te powszechnie nie opisane) choroby panującej wśród budujących. O, na przykład źle sypiam, chyba widać
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia