dziennik Żaby
Witam wszystkich. Wczorajszy dzień był tak pracowity, że nie miałam czasu wejść na forum. Tak więc opisuję, co się wydarzyło.
Mimo, że sobota, na budowie rano było wielkie zamieszanie. Oprócz mnie i męża przyjechał kierownik budowy, pan Z od pompy ze wspólnikiem, szef budowy z bratem, 6-osobowa ekipa budowlana, dostawca bloczków z hds, 3 samochody osobowe, 2 dostawcze. Razem 13 osób w tym dwie przerażone (ja i mąż ). Chyba nie muszę Wam pisać, jak wyglądał poprzedni wieczór i ranek. Smutne, zrezygnowane twarze , czepianie się dzieci o byle co , brak apetytu, częste wycieczki do WC... .
I wtedy na budowie przywitała nas FANTASTYCZNA WIADOMOŚĆ . Nasz dom stoi tam, gdzie powinien. Za to ogrodzenie stoi na naszej działce. Podobno geodeci, wytyczając nasz dom widzieli to, szkoda, że nic mi o tym nie powiedzieli. Zaoszczędzilby nam takiego stresu. Wyobrażcie sobie naszą radość !!! . Kamień spadł nam z serca. Znów zaczęliśmy planować i cieszyć się jak dzieci.
A nasz sąsiad może się spodziewać poważnej rozmowy. Ja natychmiast chciałam do niego iść, nawet brzydko wykrzykiwałam, czym zaskoczyłam budowlańców, bo nie poznali mnie z tej strony, ale mąż zdecydował, że trzeba tą sprawę mądrze rozegrać. Ze wstępnych obliczeń wynika, że zabrał nam ok. 25 mk. Szuja wstrętna i złodziej. Może macie jakiś genialny pomysł? Zawsze może zrzucić winę na geodetów, którzy wyznaczali granicę działki ( było to ok. rok temu ). Jestem pewna, że sąsiad przesunął paliki, bo pierwotnie granica przebiegała bardzo blisko jego choinek, a teraz płot stoi ok.1m dalej. Płot oczywiście stawiał sąsiad a my pokryliśmy połowę kosztów
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia