Kiedyś Miras trafił na jekieś głupawe horoskopy czy inne brednie i wyczytał, że mam nature buntowniczą i że cały czas czegoś w zyciu szukam. I że wciąz mi czegos brakuje do pełni szczęścia.
Pomyslałam, co za bzdety
Przecież mam wszytsko czego potzrebuję...kochającego męza, dzieci ,koty prace..
Niczego nie potzrebuję więcej do szczęścia, tak myślałam.
Ale dusiłam się we własnym mieszkaniu i po powrocie z pracy jak szłam klatką schodową i widziałam charki ( chodzi o wydzieline z górnych dróg oddechowych) sąsiada z góry , który bije zone, a po przekroczeniu progu domu potykałam sie o plecaki synów rzucone tuż za progiem to wpadałam w furie
Potem rzucałam sie na rolety i zaslaniałam wszytskie okna ( to i tak niewiele dawało), bo słońce paliło niemiłosiernie a w domu temp. przekraczała 30 stopni i szłam do kuchni, gdzie znów ogzrewałam sie kuchenka gazowa
Wtedy zamarzyłam o wlasnym, przestronnym domu, w którym bedzie mi chłodno i bedzie nareszcie cien
Gdy okazało sie ze budowa domu jest realna oddałam się temu bez reszty Co ja wyprawaiłam .Śledziłam majstra, bo on powiedzial mi, że auto złapało gumę i nie moze przyjechac na moją budowe w zwiazku z tym, a ja odkryłam że gówno prawda i miałam ogromna satysfakcje . Albo posuwałam się do podrywów gdy zalezało mi na obnizce ceny na strzemiona jakies....yyyyy... 10 groszy na sztuce . Wtedy Miras nawet podwoził mnie pod betoniarnie i czekal w samochodzie, az załatiwe dobrą cene A Pan Betoniarz po wstępnym wycałowaniu rączki i zachwytem nad moją młodoscia opowiadał mi ,że jego małżeństwo po 25 latach to juz kazirodztwo i że chetnie pokaze mi wnetrze swojej nowej hurowni .
Nie ma co gadać. Fajne to były czasy. Mury rosły a ja żyłam w innym świecie. Świecie budowlanym
Potem przeprowadzka. No i trzeba było czyms się zając, nie? Jakoś pzrestało mnie krecić urzadzanie domu, bo ile mozna..
Ogród
Woże taczkami ziemie w upalny dzień , sadze rośliny, chcę miec piekny ogród! Oddaje się temu bez reszty. Siedze w intrenecie na forach ogrodniczych, jeżdze do sklepów ogrodniczych, sadze, plewie, czuje że zyje ...
Wiosną obserwuję jak puszczaja pierwsze pąki, robie codzienny obchód z Mirasem w nadziei że przez noc rosliny tak się rozrosły, że od razu bedziemy mieć ogród marzeń
zyłam w innym świecie.
Świecie ogrodniczym
No ale ile można, nie? Cos tam rosnie, cos tam uschło....znów mi czegoś brakowąło do szczęścia...
Pies
Śliczny owczarek niemiecki - nasza kochana Wiki . Sikajaca i srająca w salonie kuleczka, boleśnie kąsająca swoimi igiełkami. Zeskawała ze schodka "za wysoko", wchodziła łapami do miski z jedzeniem, zasypiała tam gdzie stała.
Potem dorosła i zaptrzyjaźniła się z psami z łaki. Codziennie czeka na te spacery i rozumnie przekrzywia głowe usłyszawszy"Spacerek?". Potem skacze tak wysoko z radosci, że nie mogę siegnąc do obrozy. Jak juz minie ulice to tak pedzi ze urywa mi rekę. Zima kilka razy nakryłam się nogami lądując dupa na lodzie . A na łace same atrakcje. Gonitwy i przebieganie akurat w miejscu gdzie siedzimy i gadamy ( i pijemy ) Wylewaja się napoje , ktos oberwie ogonem w twarz, inny zosatanie staranowany. Potem kapiel w rzece . Zabawa z wody pzrechodzi na ląd i ZAWSZE któraś z nas jest poddawana prysznocowi ( dlaczego zawsze psy podchodzą do wlaścieiela gdy chca sie otrzepac z wody? )
.......