dziennik Żaby
A dzisiaj z kolei jest tak parno i gorąco, że trudno oddychać... , ale i tak zaliczyłam już 4 kursy na budowę ( oczywiście rowerkiem).
Mamy już ułożone rury kanalizacyjne i wyjście wody z fundamentów. Punktualnie o 8 przyjechała ekipa i o 14 dostałam telefon, że można odebrać pracę. Na oko wszystko wyglądało OK, jakieś pomarańczowe, grube rury, kilka cieńszych....Nie byłabym sobą, gdybym nie wyprosiła rabatu, powołując się na to, że kiedyś jego młodszy brat kopał piłkę z moim tatą. Zamiast umówionego tysiąca zapłaciłam 900 zł na rachunek. Zadowolona z siebie, dzwonię do męża, żeby pochwalił mnie, jaka ze mnie super inwestorka i takie tam, a on pyta : -"A rura do kominka też zrobiona ? O cholera!!!!! Zapomniałam mu przypomnieć !!!!
Na szczęście zrobi jutro przed wylaniem płyty. Ale ze mnie fujara...
Od kiedy rozpoczęła się budowa, wszędzie się targuję. Sprawia mi to frajdę. Nawet jak kupuję na targu owoce, czy skarpety, zawsze zapłacę mniej. Pomyśleć, że kiedyś wstydziłam się zadzwonić, albo pójść na pocztę.....
No i rozgotowałam ogórkową.....Do gotowania to zdecydowanie się nie nadaję....
Wieczorem postaram się wkleić nowe zdjęcia
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia