dziennik Żaby
Już o 9 rano byłam na budowie!
Przyjechał kierownik budowy porozmawiać z szefem na temat błędów. On był taki miły i spokojny....Liczyłam na jakiś opiernicz! A tu nic. Grzeczności, prośby, propozycje....
Nie mogłam się powstrzymać - No i co? Wszystko miało być super, a komin pan spartaczył! Miało być sprzątanie budowy w piątki, a zostawiacie syf! W sierpniu miał być dach, a tu dopiero strop!
A te jego tłumaczenia złoszczą mnie do bólu. W ogóle nie czuje się winny! Na wszystko znajduje wytłumaczenie, tylko jego argumenty do mnie nie przemawiają. Kręci, kombinuje, zrzuca winę na pogodę, hurtownie, materiał itd. Oczekiwałam, że przeprosi i przynajmniej zapewni, że postara się, żeby wszystko przebiegało bez problemów...
Powiedział, że komin rozbierze i postawi od początku...Czy da się tak po prostu rozebrać? On nie widzi żadnego problemu. Ale przecież trzeba będzie dokładnie oczyścić wszystkie elementy pokryte wcześniej specjalnymi kitami i czymś tam jeszcze? Sama nie wiem, co na ten temat myśleć. Powiedziałam mu, że chcę być przy tym, jak będą rozbierać ten komin. Będę im patrzyła na ręce.......
Aha, mój szef, na koniec stwierdził, że u siebie zostawiłby taki krzywy komin, ale JAK CHCEMY, to on rozbierze. A MY NIE CHCEMY KRZYWEGO KOMINA! Ot, dziwaki..
Mój szef mnie nie lubi...czuję to. Ma mnie dość.
I BARDZO DOBRZE!!!!! Może mnie nawet nienawidzić, ale dom ma mi zbudować bezbłędnie, bo za to mu płacę!!!!!!!
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia