dziennik Żaby
Już się uspokoiłam.......
Spotkanie z szefem odbyło się na budowie. Przyjechał punktualnie ( na stalowym rumaku ). Przedstawiliśmy mu wszystkie nasze wątpliwości odnośnie wyliczenia więźby na nasz dach. Na szczęście, jego argumenty były już bardziej rzeczowe, choć na początku myślał, że liczyliśmy długość krokwii bez uwzględnienia kąta nachylenia połaci dachowych i już chciał się z nas pośmiać. Szybko udowodniliśmy mu, że podstawowe prawa mat. nie są nam obce.
Po kolei analizowalismy długości wszystkich elementów. Przyznał nam rację odnośnie skreślenia kilku niepotrzebnych słupów, skrócenia 24 krokwii o 40 cm i skreslenia 4( miały byc na zapas). Niestety, okazało się, że musimy dołożyć jeszcze kilka innych elementów i "pogrubić" słupy i miecze na tarasie ( to nasz pomysł).
Pozostałe elementy muszą być tak długie, bo trzeba wziąć pod uwagę długość dachówki i odpady związane z łączeniem różnych elementów.Nie wiem, czy jasno się wyraziłam.....
Zostawimy więc tak jak jest ( po poprawkach), bo nie chcielibyśmy, żeby okazało się, że trzeba będzie skrócić dach, bo np. zabrakło paru cm. na ułożenie skrajnego rzędu dachówek.
Reasumując, nie zerwaliśmy współpracy z dotychczasowym wykonawcą, choć, mówiąc szczerze, aż mnie skręca, że aż tyle wydamy na DESKI!!!
Ale nie byłabym sobą, gdybym nie powiedziała szefowi, że kilka kubików drewna, które podobno miało zostać, to moje dwie miesięczne pensje szkolne. A drewno do kominka to kupimy sobie wtedy, gdy będziemy mieli kominek (I nie musi być impregnowane!!!!!). Stwierdził, że na pewno tyle nie zostanie.
A dzisiaj pojechaliśmy do Chrząstawy zamówić drewno. Wcześniej polecał nam ten tartak nasz szef i pan "trzeci" od dachówek. Pan od więźby oprowadził nas, wyjaśnij wszystko, ale jakoś dziwnie nic mu nie mówiły nazwiska tych, którzy go polecali. Zostawiliśmy mu zestawienie więźby, którą ma wykonać do października. Drewno ma dość drogie, ale ładne i impregnowane jakimś fabosem(????).
Gdy wracaliśmy, zauważyliśmy, że w Chrząstawie jest jeszcze parę tartaków.
- A może wcale nie byliśmy we właściwym tartaku?????- mówię do męża....
Dzwonimy do pana "trzeciego" i prosimy, zeby jeszcze raz podał nazwisko pana od więźby.
Okazało się, że wcale u niego nie byliśmy...
Widocznie ten właśnie tartak był nam pisany.....
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia