dziennik Żaby
Właśnie wróciłam z budowy. Zmarzłam jak chol....Chyba najwyższy czas odstawić rower do piwnicy.
Wszyscy byli na dachu i nawet nie zauważyli jak przyjechałam. Postałam trochę na drabinie, bo kolana mnie rozbolały . No dobra, żeby posłuchać, o czym tak głośno rozprawiają.
Pan Porażka ( tak nazwałam swojego szefa ) posługiwał się tak prymitywnym językiem, że powinnam go chyba nazwać panem Prostak. Klął jak szewc, nie bardzo zrozumiałam, o co chodziło. Na pewno usłyszałam " ONA już była???" Wtedy weszłam na poddasze i powiedziałam bardzo głośno " WŁAŚNIE PRZYSZŁA"
Trochę się zmieszał i nagle z łaciny przeszedł na polski.
Spytałam, co zostało do zrobienia. Jak zwykle usłyszałam, że pan od dachówek jest głupi i niech przywiezie 5 brakujących śrub, bo nie było ich przy stopniach kominiarskich. Gdy powiedziałam, że dla 5 śrub wartości 3 zł, nie będę zawracała głowy człowiekowi, tym bardziej, że musiałby zrobić 20 km to usłyszałam, że jak ktoś nie ma w głowie, to ma w nogach. Kategorycznie odmówiłam wykonania telefonu do pana od dachówek i zleciłam, aby Porażka kupił je w Oławie.
Następnie zostałam wyśmiana, że chcę, aby zrobił mi teraz obróbki blacharskie. Radzi, żeby zrobić to po tynkowaniu, ale jak spytałam, czy on mi to później zrobi, to usłyszałam, że TO BĘDZIE KOSZTOWAŁO.
Wtedy powiedziałam mu wprost, że zawsze budowlańcy proponują rozwiązania dla nich korzystniejsze i że poradzę się innych dekarzy w tej sprawie i na 99% będzie robił mi to teraz w ramach usługi za dach.
Nie muszę Wam chyba pisać, jak walczył, żeby mi nie odpyskować. Musiał się bardzo męczyć....mówił bardzo głośno i z ironicznym uśmieszkiem.
Potem skarżył mi się, że jeszcze w tym roku musi zrobić inny dach i że ma zawalone terminy, a ja mu na to, że latem mógł lepiej przypilnować murarzy, którzy odstawiali plażę, to teraz nie musiałby się spieszyć.
Muszę Wam powiedzieć, że odczuwałam swoistego rodzaju zadowolenie...
No i powiedzcie szczerze. Jak można mnie lubić ???????
Aha, oławscy kominiarze to sami idioci i głąby....to oczywiście tekst pana Porażki.
A na odchodnym dekarze zdradzili mi, że mam jakieś przezwisko. A ponieważ nie chcieli mi powiedzieć jakie, to jestem pewna, ze musi być obraźliwe....Mam to gdzieś. Może na odchodnym powiem szefowi, jaką on ma ksywę i podam link do swojego dziennika. Niech sobie poczyta na Mikołaja.....przy choince
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia