dziennik Żaby
Dzisiaj byłam na budowie.
Tak, tak, byłam...
Poszłam tam ( na jazdę rowerem już za zimno... .) w przerwie między lekcjami. Szybkim krokiem doszłam tam z pracy w ciągu 8 min.
Domek stoi
Sprawdziłam, czy nic mu nie jest....dach jeszcze trochę brudny. Coś ten pył oporny..... juz kilka razy padał śnieg i deszcz, a dachówki nadal zakurzone...
Z rynien spływa woda, tylko jedna rura spustowa trochę nieszczelna. Mąż to naprawi. Zadnych budowlańców nie chcemy już widzieć!!!!!
Teraz trzeba się zastanowić nad układem ścianek działowych. I tu jest problem, bo nie mam pomysłu na łazienkę przy sypialni. NIE MAM POJĘCIA, co i gdzie ma stać. Miras chce dużą wannę, bo jest dość długi ( no nie aż tak ) i chce w końcu wygodnie się położyć. Ja z kolei marzę o kąciku tylko dla siebie ( pielęgnacja i takie tam ).
Muszę w końcu usiąść i wszystko rozrysować na papierze milimetrowym.
Czeka mnie jeszcze podliczenie wydatków do tej pory. Jakoś mi się nie spieszy, bo już wiem, że wydaliśmy za dużo pieniędzy. I tak sobie myślę, że gdybym nie negocjowała cen to byłoby to znacznie wyższa kwota. Myślę, że dobrze się spisałam.. Prawda????
Pewnie sobie myślicie.....Nie ma o czym pisać ...... bije pianę....
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia