dziennik Żaby
No, nareszcie mamy wiosnę!
Nie to, żebym nie lubiła zimy, ale w tym roku trwała zdecydowanie za długo. Przez ten okres miałam zaplanować większość prac, ale jakoś nie mogłam się za to zabrać.
Brać forumowa skutecznie odciągała mnie od tych poczynań....nie powiem, że mi było z tym źle.....No bo jak rozmawiać na RW o tynkach czy wylewkach, jak trzeba było zaliczać punkty i napić się od czasu do czasu...A poza tym rozwiązywaliśmy wspólnie wiele istotnych tematów dotyczących np. czajnikowania, wyboru gatek czy miejsca do spania po 23.00….
Ale ad rem.
Od dzisiaj rozpoczęły się pierwsze prace na naszej budowie. Punktualnie o 7.30 stawiła się ekipa murarzy w liczbie 1 do ścianek działowych. Pan murarz sprawia dobre wrażenie…wysoki brunet o miłym spojrzeniu, posługujący się poprawną polszczyzną. Wygląda na niegłupiego, czyli jest szansa, ze ścianki będą proste. Jego szefem jest mój kolega z podstawówki. Typowy urwis klasowy ( w dodatku inteligentny i wesoły), który ze swoim kolegą z ławki doprowadzał niektóre nauczycielki do stanu, nazwijmy to, nerwowości . Do dzisiaj pamiętam, jak jedna histeryczka…(chciałam napisać) historyczka wybiegła z klasy ze łzami w oczach z okrzykiem: „JESTEŚCIE GWOŹDZIEM DO MOJEJ TRUMNY!!!” , czym wywoływała uśmiech satysfakcji na naszych twarzach . Zapamiętałam to na całe życie i nawet jak jestem totalnie wkurzona na swoją klasę, to nie pokazuję tego po sobie. Ostatnio, to nawet przesadziłam w drugą stronę, bo zamiast ochrzanić towarzystwo za ucieczkę z lekcji to śmiałam się razem z nimi, pewnie przez to, że ”zmiękczyli” mnie wcześniej czekoladkami…
A wracając do mojego kolegi, to mam nadzieję, że nie doprowadzi mnie do takiej furii, jak ową histo(e)ryczkę, chyba że postawi ściankę w połowie okna.....
Jak zwykle pojawiły się pierwsze przeszkody. Zamówiony piasek do murowania nie dojechał na czas, bo trwa akcja przeciwpowodziowa. Na szczęście jakaś kupka jeszcze została z tamtego roku.
Zmieniliśmy też nieco układ ścianek w stosunku do oryginalnego projektu . Wcześniej ustawiliśmy dwa rzędy bloczków i wydaje się, że tak będzie dobrze, chociaż czy rzeczywiście tak jest, okaże się wówczas jak zamieszkamy.
Cały czas zastanawiam się , jak wykończyć wnętrze, aby było funkcjonalne i nietuzinkowe. Niby wiem co mi się podoba ,a czego nie chciałabym w swoim domu, ale brakuje mi pomysłu. Chodzi mi przede wszystkim o pokój dzienny, który stanowi całość z holem i kuchnią. Mają być tam też schody zabiegowe. Sytuację komplikuje też brak stropu nad częścią salonu. Nieumiejętne zaprojektowanie tego wnętrza może dać mizerny efekt. Pojawia się też problem z oświetleniem. Gdzie umieścić punkty świetlne, aby całość pięknie ze sobą grała.
W związku z tymi wątpliwościami podjęliśmy decyzję.. Zatrudniamy profesjonalistę. W środę umówiona jestem z projektantka wnętrz, którą poleciła mi koleżanka. Podobno jest bardzo kontaktowa, elastyczna, zadaje dużo pytań, no i ceny ma konkurencyjne.
Cdn.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia