dziennik Żaby
No taaaaaak...
Nie mam się czym chwalić...
w tym roku budowa idzie jak krew z nosa...
Tynkarze mieli wejść 10 lipca. Drodzy są jak cholera, ale solidni i dokładni. Czekałam na nich z dwa miesiące....bo nie znalazłam innych
Syn jedengo z nich ( ten sam, który robił nam wycenę instalacji co) niedawno poinformował nas, że będzie kilkudniowy poslizg. Pomyslałam, trudno..tak bywa..czekam już dwa miesiące to i kilka dni mogę ..
Wczoraj próbowałam się do nich dodzwonić. Nikt nie odbiera.
Wysłałam kilka smsów z pytaniem, jakie materiały i na kiedy trzeba przygotować..cisza.
Dzwonię dzisiaj..komórka wyłączona....
Jak się wkurzę, to znajdę jakiś od tynków gipsowych i ich oleję...
I na dodatek nie poinformuję ich wcześniej o tym..
Dlaczego ludzie są tacy niesłowni? Tak trudno zadzwonić i ludzkim głosem przemówić, że coś tam im wyskoczyło i przyjdą dopiero za dwa tygodnie?
Dziwi mnie jeszcze jedno.
Ja wcale się nie denerwuję..
Pamiętam siebie sprzed roku. Jak ja się wkurzałam
Jeżdziłam tym rowerem tam i spowrotem, śladziłam wykonawców jak detektyw
A teraz?
Luzik... Szkoda zdrowia. Pamiętam jak wtedy forumowicze uspokajali mnie, żebym odpuściła...Juz wiem dlaczego, oni byli mądrzejsi ode mnie o cały"rok budowlany" Wiedzieli, że nie warto. Nie przyjdą ci, to będą inni....w sumie mam gdzie mieszkać. a jak wprowadzę sie kilka miesięcy później niż sobie zaplanowałam, to nic się nie stanie.Nie???
Budowa to pożyteczna rzecz. Uczy cierpliwości, łagodności i zrozumienia ludzkich przywar.
Ps.mam nadzieje, że ta moja niespotykana wyrozumiałość nie ma związku z wypitym właśnie piwem
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia