dziennik Żaby
Przeprowadzka coraz bliżej...
Jest tyle róznych spraw do załatwienia, ze codziennie musze robic sobie liste, żeby o niczym nie zapomniec . Właściwie powinnam juz się pakować...ale gdzie przewozić te rzeczy, skoro na budwoie jeszcze trwaja prace . Dopiero dzisiaj parkieciarz kładzie podłoge w salonie, ekipa wykńczeniowców kończy kominek i 3 łazienke. Jutro na kilka scian położą stiuk, a wiadomo, że nie da się tego zrobić w 1 ani w 2 dni.
Poddasze właściwie jest gotowe do zamieszkania, bo dzisiaj zostały juz zamontowane szafy wnekowe. U Kamila w pokoju juz jest nowe sosnowe łózko , wygodne i szerokie . Wszędzie sa juz listwy przypodłogowe
Na dole niestety jeszcze się kurzy i pyli, nie wspominając o garażu i rowerowni. Tam to dopiero jest sajgon
Mimo wszytsko nie odczuwam zadnego stresu i niepokoju związanego z przeprowadzką. Niczym się nie martwię.
Ja nie, ale za to Mirek TAK
Czym się martwi mój mąż?
Otóż martwi się KOMPOSTOWNIKIEM
Gdzie go postawić?
Jak go zbudować, zeby zapewnić własciwą cyrkulację powietrza?
Jakie rośliny posadzić wkoło, żeby odpadki organiczne nie wysychały tylko zachodziły tam właściwe procesy gnilne ???
Temat kompostownika powraca jak bumerang. Czy to w trakcie spaceru po działce, czy odwiedzania supermarketów budowlanych... Wystarczy, ze na moment zostawię Mirka samego. Zawsze znajduje go w dziale ogrodniczym Z usmiechem na twarzy ogląda gotowe kompostowniki i kosze na smieci Uwielbia te klimaty
Ale to jeszcze nic.
Wyobraźcie sobie, że Mirek chce przwieźć stary kompost z naszego obecnego ogródka na nasza działkę.
Bo przeciez nie można tak zostawić dżdzownic kalifornijskich samych bez opieki
Pamiętacie jak pisałem o przesyłce z Allegro???
Post z 5 maja 2006 r
Mirek już teraz myśli o kompostowniku. Myślał już o nim, jak jeszcze domu nie było.
Wyobraźcie sobie, że jesienią zamówił dżdżownice kalifornijskie na allegro. Otwieram skrzynkę na listy, a tam jakaś nabrzmiała koperta, której wyłażą robaki…
Miras zachwycony umieścił je w kompostowniku w naszym ogródku i bacznie obserwował, jak szybko dają sobie rade z przerobem.
Jakoś marnie im to szło.........
Na zimę, żeby nie zmarzły wygrzebał ja stamtąd i umieścił w akwarium napełnionym organicznymi odpadkami . I co najciekawsze, postawił na parapecie w naszej sypialni
Codziennie rano, zamiast patrzeć na mnie, to on obserwował jak rozmnażają się te dżdżownice i czy dużo przerobiły obierek…
Wychodzi na to, ze oprócz nas i kotów przeprowadzimy równiez kochane dżdżowniczki w tej obrzydliwej mazi
-Będzie jak znalazł do nawożenia trawki - mówi Mirek
No dobra, niech mu bedzie.
Ale jak znowu na czas zimy wygrzebie te dżdżownice i umieści w szklanym pojemniku na nowym parapecie, albo w pięknej wnece w zebry w łazience małżeńskiej, to słowo daje, że... pozabijam te robale własnoręcznie
Wieczorkiem jak zdążę to zapraszam na zdjęcia
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia