dziennik Żaby
Zyła sobie spokojnie i leniwie. Wysypiała się do woli , relaksowała i wszytsko robiła w zwolnionym tempie...żadnych stresów, żadnego pośpiechu i zmartwień ( no prawie;))
Zyc nie umierac.
Ale zachciało je się zmierzyć ze swomi lękami odnośnie jazdy samochodem i zapisała sie na kurs prawa jazdy. . Póki była teoria to jej się nawet podobało. Ale gdy przyszły jazdy to zaczęło się. Zasypia i budzi zmieniając biegi i analizując gdzie sa kierunkowaskazy, sprzegło i jak naciskać hamulec, zeby nie walnac głową w szybe . Przed każda jazdę ma rozwolnienie i ostatnio nie ma apetytu. Schudła juz 1,5 kilo i waga nadal spada (to akurat bardzo pozytywne ). Ale neistety szybciej przetłusczają jej się włosy i pojawiło się na czole mnóstwo bolacych pryszczy ( ze stresu).
A na dokładkę wzięli sobie pieska Tak fajny , malutki i ma puszystą sierść..wspaniały po prostu...chodzi za nią krok w krok. Niczego nie da się zrobic. Ona za miotłe a Wiki zaczyna walkę o nią, ona za szmatę ,żeby zetrzec liczne kałuże sików na pieknej, nowej podłodze, Wiki wyszrpuje szmatę z ręki szczekając i warcząc
Ona postawnawia popracować w ogrodzie. Piesek sie wybiega a ona poplewi i przygotuje grządke pod warzywniak. Zostawia prace w domu i wychodzi oczywiścei z Wiki. I tu tez zaczyna sie walka . Tym razem o sprzęt ogrodowy. Ona chce pograbić, Wiki atakuje grabie no to zostawia psu te grabie i bierze szpadel. Po chwili Wiki porzuca grabie i rzuca się na szpadel. On azostawia mu ten szpadel i bierze motyczke..Wiki porzuca szpadel i z wrzaskiem atakuje motyczke..ona zosatwia jej tą haczkę i bierze grabie> Wiki porzuca motyke i rzuca się na grabie....itd....uffffffffffffff..
Rezygnuje z prac ogrodowych i idzie z Wiki na spacer . Wiki biega po po trawce wesoło merdając ogonkiem . Kochany piesek. Ale węszy, widac że to mądry piesek ...
Zaraz ...a co ona "spożywa"??? No niie!!!!!!!!! znów wpieprzyła kocie gówno . Ona tłumaczy, ze to fe i prowadzi w inne rejony działki. Wiki zatrzymuje isę koło kompostownika. Ona na chwile odwraca wzrok a Wiki w tym czasie znajduje sobie wspaniały kawałek zgniłego banana i zanim ona dobiegła z krzykiem szybciutko połkyka pyszne danie
Wracają do domu. Wiki po przekroczeniu progu pieknie się załatwia i wdeptuje łapmi w szczochy roznosząc po całym domu. Ona chwyta za szmatę i chce wytrzeć jaj łapy, ale bezskutecznie, bo Wiki kąsa ją po rękach i tak się wyrywa że ona traci cierpliowsc.
Siadam na kanapie i piszę sms do męza
" w piz.u taka robota!!!!!!!!!!" .
A oto sprawca tego całego zamieszania
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia