Dziennik Whisperów
29 marca 2005 był dość męczący. Plan był taki: zrobię zakupy za 17,5 tys. jak tego chce bank, wytnę parę drzew, znajdę faceta z koparką, załatwię coś z prądem...
Najpierw szukałem wypożyczalni pił łańcuchowych. Oczywiście mogli tam wypożyczać również inne narzedzia, ale mi była potrzebna piła łańcuchowa, spalinowa, sztuk 1. Pamiętałem, że na Puławskiej coś było. Przejechałem całą Puławską aż do Auchan ze średnią prędkością 40km/h kręcąc głową na wszystkie strony, ale jedyne co zaobserwowałem to Budokrusz... Dobra, jest Budokrusz, to zobaczymy co tam mają. Beton z uwagi na transport wychodziłby mi zbyt drogo (mam betoniarnię koło siebie z taką samą ceną podstawową), ale może z piasku skorzystam? 23 złote za tonę ślicznego żółtego piasku. Facet aż wychodził ze mną na zewnątrz (było zimno a on w koszuli), żeby mi ten piaseczek pokazać, w łapkach porozgniatać i w ogóle rozpływać się w ochach i achach. Ochy i achy były padały również nad bloczkami fundamentowymi. Że wiobroprasowane i gładkie i wody nie ciągną... Tylko ta cena... 2.60 netto czyli sporo ponad 3 złote brutto. Nic, wziąłem cennik i powróciłem do mojego pierwotnej czynności czyli poszukiwania wypożyczalni narzędzi, a pił w szczególności. Tym razem jadąc Puławską w przeciwną stronę, bo mi Luśka telefonicznie podała adres. Dojechałem do Kramo, jak się ta firma nazywa, ale pił nie mają w ofercie. Dziwne, bo jak sprawdziłem wieczorem na www piły są. W końcu udało mi się znaleźć wypożyczalnię na Kłobuckiej - 50zł za dobę + 1000zł kaucji. Nie miałem kaucji, więc chwilowo zrezygnowałem. To, że nie miałem gotówki na kaucję, podsunęło mi szatański pomysł - a może bym tak wypłacić te 17 tys z banku? W końcu czym ja kurde mam zapłacić???
Z banku wychodziłem z duszą na ramieniu i po drodze do samochodu niczym Stirlitz trzy razy zawiązywałem buta czujnie obserwując otoczenie.
Ponieważ już zaczęła się robić późna godziny (czyli było po 9-tej rano ), zrezygnowałem z wypożyczania piły. Pojechałem wprost na działkę - obejrzec sobie czy jest ładnie i pogadać z sąsiadem o prądzie. Prąd w razie czego sąsiad pożyczy, a telefonu do ekipy robiącej nasze przyłącza nie ma. Kierownik tamtej ekipy powiedział że się odezwie, ale to był listopad...
Przy okazji wykonałem kilkanaście telefonów po okolicznych hurtowniach (muszę w końcu gdzieś te zakupy zrobić) i do ekipy. Ekipa w osobie szefa oznajmiła, że przyjadą w następny wtorek, tak jak do Martki. Po godzinie szef zmienił zdanie - do mnie przyjadą w sobotę, a do Martki we wtorek. Problemy logistyczne - transport dwóch przyczep dla dwóch ekip.
W międzyczasie Luśka zrobiła rozeznanie w hurtowniach w Radomiu - już mamy parę wybranych. No to do Radomia. W Radomiu jeszcze pojeździliśmy i w rezultacie kupiliśmy Belix na ściany nośne i działowe, stal na cały dom, bloczki fundamentowe (od polecanej dużej firmy, wibroprasowane, z kruszywa) i jakieś duperele. Z wliczonym transportem i rozładunkiem do Tarczyna oczywiście. Wynik pod koniec dnia: ok. 16.100. No to jutro do wydania jeszcze 1400.
Co by tu kupić???
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia