Dziennik Whisperów
2 kwietnia 2005. Dzień szczególny.
Dzisiejszy dzień można podsumować najprościej tak: pojechaliśmy rano na działkę, a wieczorem wróciliśmy z budowy.
Ale po kolei. Jako że w okolicach 7.30-8.00 miała przyjechać stal, a koło 8.00 miała przyjechać Ekipa, parę minut przed siódmą ruszyliśmy na działkę. Po drodze dopadł nas telefon od Ekipy, która już dojechała do Tarczyna i stała dzielnie na poboczu czekając, aż ich doprowadzimy na właściwe miejsce. Doprowadziliśmy.
Ekipa zaczęła rozglądac się po działce, a Szef zaczął wydawać mi polecenia: 5 kilo gwoździ dwuipółcalowych, pięć trzycalowych, pięć czterocalowych i półtora metra desek calówek. Najpierw zgłupiałem, potem się delikatnie podkurzyłem w duchu - no jak to tak, dlaczego on mi każe coś przywozić. Dopiero po chwili dotarło do mnie, że zaopatrzenie w materiały to moja działka... Pojechałem i kupiłem. Tak przy okazji - czy deski calówki w cenie 480 za metr sześć. to drogo? Kiedy ja kupowałem deski, Luśka przyjmowała dostawę stali. O, tak to wyglądało:
http://whisperjet.republika.pl/dziennik/stal.jpg
Ekipa zabrała się za majsterkowanie ław drutowych, niszcząc dopiero co przywiezione drewno i gwoździe
Po jakimś czasie pojawił się nasz KierBud, a następnie odbyły się multilateralne rozmowy w gronie: KierBud, Szef, Whisper i z doskoku Luśka. Atmosfera była owocna, strony ustaliły stanowiska, wymieniono poglądy na temat oraz zaznaczono poziom podłogi.
Potem doczekaliśmy się Koparkowego i jego Ostrówka. Koparkowy najpierw ciągnął Ekipie druty fi 6, coby proste były, a następnie...
...kopnął! Była godzina 13:59.
http://whisperjet.republika.pl/dziennik/pierwszy_kop.jpg
I wtedy właśnie uznaliśmy, że nie mamy już działki, tylko budowę w toku. Od tego czasu co kilka minut Luśka mówiła - patrz Whisper, oni budują nam dom! :)
Potem w celu odsapnięcia od trudów budowy oraz zintegrowania się w ramach grupy Tarczyńsko-Piaseczyńskiej udaliśmy się do Zalesia na spotkanko grupy. Było jak zwykle na takich spotkaniach miło, a Panowie Kelnerzy nie potrafią liczyć. Dla potomności tylko cytacik podczas weryfikacji rachunku:
"Kelner: - ...i jeden sok
Abromba: - Ale ja brałam dwa soki???
Kelner: - Tak, ale drugi był później"
Po jakichś dwóch godzinach myknęliśmy z powrotem na dz... na budowę :) i okazało się, że Monsieur Koparkowy de Ostrówek opuścił Ekipę jakąś godzinę temu, zostawając niezbyt dużą dziurę w ziemi oraz imponujących rozmiarów kupkę tego, co z tej dziury wybrał. Ale nie odchodźcie od telewizorów, Monsieur Koparkowy wróci w poniedziałek z nowym, lepszym sprzętem... O, tak wygląda miejsce na przyszły garaż (właściwie to przpomina to rozmiarami hangar lotniczy...):
http://whisperjet.republika.pl/dziennik/garaz_1.jpg
Z tyłu widoczna kupka. Z prawej widoczna 1/5 Ekipy.
Ano właśnie. Ekipa składa się z pięciu osób, które będą zasilane Szefem "z doskoku". Szef będzie kursował między naszą budową, budową Martki i jeszcze jedną budową w Piasecznie. Pocieszające jest to, że chłopaki nie rozgrzebują kilku robót jedną ekipą, tylko jedna ekipa=jedna budowa.
Na koniec porozmawialiśmy sobie o umowie, której jeszcze nie podpisaliśmy, ale zrobimy to we wtorek. Zostawiamy zapis, że my płacimy 200zł od łebka za każdy dzień przestoju z powodu braku materiałów (czyli 1000zł dziennie ), ale dodajemy punkt mówiący o tym, że za każdy dzień opóźnienia powyżej terminu z umowy on płaci nam 1000zł... Facet trochę się zapędził chyba. Można powiedzieć, że mieliśmy małą różnicę zdań na pewne tematy i w pewnym momencie na nasze pytanie kiedy będą potrzebne bloczki fundamentowe, Szef powiedział: następnego dnia po laniu fundamentów. Troche mi szczęka opadła i mówię - ale to chyba troche za wcześnie, beton powinien zastygnąć, ale Szef szedł już po całości - będzie dobrze, nim oni postawią jedną warstwę bloczków to już zastygnie. Uciąłem sprawę dyplomatycznym "KierBud zdecyduje", po czym zmyliśmy się do domu.
Po drodze doszliśmy do wniosku, że albo:
1. wkurzyliśmy trochę Szefa i wzięliśmy go wcześniej na ambicję, jeśli chodzi o termin, więc jak już raz palnął głupotę, to już brnął dalej. Góral, to uparty.
2. chce zobaczyć jak dużo "skrótów" może nam wcisnąć
A potem postanowiliśmy, że poszczujemy go KierBudem. Szef i Ekipa jest od robienia, Kierbud jest od kierowania. Jak KierBud powie - macie, błękitne wasze kalosze, czekać, aż beton zwiąże, to oni muszą czekać. Bo to on jest KierBudem.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia