Dziennik Whisperów
27 kwietnia 2005
Korzystając z tego, że dziś miało być ciepło i sucho (w odróżnieniu od planów meteorologów na jutro), wybralim się z Luśką na Budowę W Stanie Zawieszenia. Tak się narobiłem, że mało nie zdechnę Coś tam skopałem - w końcu szpadel Fiskarsa musiał przejść chrzest bojowy - spisał się dzielnie, jestem bardzo zadowolony. Poza tym robiliśmy porządki po porządkach Ekipy. Jak uważni Czytelnicy zauważyli, mamy dziurę w ziemi - pozostałość dawnego fundamenciku pod coś, co nigdy nie powstało, a wymiarami miało przypominać dwa kioski Ruchu. Tam Ekipa wrzucała gruz (i chwała jej za to), wylewała resztki betonu z betoniarki, tam też odbywało się czyszczenie pompy przy zalewaniach. Niestety zmyślna ekipa wrzucała tam również flaszeczki, butelki po napojach, papiery, folie, puszki, wszystko czego się nie dało spalić bez produkowania wysoce toksycznego dymu, nawet dwie opony chłopcy tam upchnęli. Oczywiście przykryli to pokruszonymi bloczkami i innym śmieciem budowlanym, który w ziemi spoczywać może. Jak to Luśka zobaczyła to... kazała mi to odkopywać, wyciągać i sprzątać, bo "będę się źle czuła jak będę wiedziałą że pod ziemią takie śmieci leżą". Dobra, baba każe, chłop robi. Gorzej że to częściowo było podlane zastygniętym betonem Ale udało się, chociaż plecy bolą tak, że boję się, że jutro nie wstanę.
Oprócz tego przydały się zdjęcia, które pstrykałem bez opamiętania na różnych etapach budowy. Zniknęło nam jedno odejście kanalizacji. Było, chyba było, zrobili? Mieli robić? Na szczęście na zdjęciach okazało się, że mieli robić, zrobili, ale się zalało chudziakiem :) Według zdjęć trafiłem bezbłędnie - parę milimetrów pod powierzchnią był korek od kanalizacji... Ufff... Teraz będę robił dwa razy więcej zdjęć wszystkiego co się nie rusza i jest przeznaczone do przykrycia.
A! I mamy pliszki na działkobudowie :)
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia