Dziennik Whisperów
19 lipca 2005
No k... mać!
Wczoraj złożyłem papierek o warunki przyłączenia prądu - zwiększam z 10kW na 20kW i dorzucam dwie taryfy. Jak może pamiętacie, w okolicach mojego ogrodzenia (dokładniej w ogrodzeniu sąsiada, metr od mojego) pojawiła się skrzynka. Drogą wypytywania sąsiada doszedłem do tego, że ta skrzynka jest również i dla mnie. Miła rzecz, bo termin przyłaczenia miałem na kwiecień 2006. Ale papieru z ZEWT-u żadnego, moje to czy nie moje, mogę się podłączać czy nie? Jakoś tak w styczniu postanowiłem zaatakować sprawę i wybrałem się do Konstancina zasięgnąć informacji u źródeł. Tam smutny pan przy komputerze stwierdził że linia jest nieodebrana. Na moje pytanie "Kiedy odbierzecie" powiedział, żebym skontaktował się z wykonawcą (bo ZEWT zleca wykonanie przyłącza obcej firmie). Udało mi się skontaktować z wykonawcą, który powiedział, że linia jest odebrana. Co się okazało - linia odebrana, ale odbiór nie wprowadzony do komputera. Ale mogę sobie wziąć elektryka, który mi to podłączy.
Całą dotychczasową budowę przejeździłem na prądzie sąsiada - mam gustowny przedłużacz, dzięki któremu można włączyć np. wiertarkę.
No to teraz przejdźmy do rzeczy. Dziś dzwoni do mnie facet z ZEWT.
- Pan występował o zmianę warunków?
- Występowałem.
- Linia jest?
- No jest.
- Od kiedy?
- Jakoś tak chyba od listopada.
- Wobec tego przepada Panu opłata za te 10kW (coś ponad 1400zł). Musi Pan płacić jeszcze raz za całą moc.
- Słucham???
- No tak, bo miał Pan obowiązek zacząć korzystac w dwa tygodnie pow wybudowaniu linii.
- Ale wyście mnie nie poinformowali, że ta linia już jest!
- Nie mamy takiego obowiązku. Takich jak Pan sa tysiące. To Panu powinno zależeć żeby mieć prąd. Przez Pana ponosimy tylko straty, bo linia jest a Pan nie korzysta. Miał Pan w umowie telefon i trzeba się było dowiadywać czy linia już jest.
- Ale mi nie powiedzieliście że jest. Ona jest w ogrodzeniu sąsiada, nie moim.
- Widocznie tak miało być.
- Ale Urząd Regulacji Energetyki może mieć inne zdanie na ten temat.
- URE akceptował te umowy. Wszystko jest w najlepszym porządku. Wiem już wszystko, do widzenia.
...i się rozłączył.
Słowem - pocałuj nas kliencie w miejsce gdzie słońce nie zagląda. Spadaj na bambus. Płać jeszcze raz.
Jutro wybiorę się do dyrektora tego przybytku.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia