Dziennik Whisperów
29 lipca 2005
Święto Wysp Faroe http://jordan.fortwayne.com/jgbreak/fred/YaBBImages/flag/Faroe_Islands.gif. Pozdrowienia, gratulacje.
Jak już wspominałem, kupiłem styropian przez internet. Firma gdzieś z Dolnego Śląska. Wczoraj zadzwoniła do mnie przedstawicielka firmy, informując że transport będzie na dziś, a w ciągu godziny da mi jeszcze komórkę do kierowcy. W sumie fajnie. Nie wiem czy mój szef był tak do końca szczęśliwy kiedy mu o tym powiedziałem, ale wziąłem wolne i już.
Przyjeżdżamy rano na budowę, styropianu nie widać. Nie dziwota, w końcu spod Wrocławia to kawał drogi się jedzie. Nic, podskoczę do Piaseczna do banku, dutkami kieszenie sobie wypchać. Luśka zostaje na straży, poza tym jest przed 10tą rano... Przedzwoniłem do pani z Mega1000 (to od nich kupuję styropian) bo wczoraj mi telefonu do kierowcy nie dała, więc... Tak, oddzwoni za chwilkę jak będzie miała ten telefon. Jadę do tego Piaseczna, już dojeżdżam - dzwoni komórka. Oho! pani z numerem kierowcy pewnie. Niezupełnie - dzwoni sam kierowca że już jest w Rudzie, tylko nie wie jak do nas trafić. Wytłumaczyłem, załatwiłem szybko bank i migiem do Whisperówki.
Na miejscu zobaczyłem dużą ciężarówę z jeszcze większą przyczepą, kierowcę w wieku ok.55-60 lat i Luśkę czerwoną jak barszcz ukraiński. Prawie cała przyczepa była już wyładowana (temperatura ciut powyżej 30 stopni, 40 metrów sześciennych FS15). Powiedziałem "dzień dobry", podszedłem do styropianu, popatrzyłem i nieśmiało zauważyłem "Ale to nie taki styropian... Bo miał być frezowany..."
Gdyby spojrzenie mogło zabijać...
Zaczęły się telefony, ustalanie gdzie, kto, co i jak. Okazało się że transport nie jechał z Wrocławia tylko z fabryki Magbudu w Siedlcach. Kierowca próbował mi wytłumaczyć zawiłości składania zamówień przez hurtownię, ale straciłem orientację na etapie centrali w Chrzanowie. Zadzwonił do mnie w końcu człowiek z Mega1000, który przyjmował ode mnie zamówienie i... przez kilkanaście minut zaczął mnie przekonywać żebym przyjął taki styropian jaki mam dowieziony, a szczeliny wypełni się pianką. Oni zapłacą za piankę i dodatkową robociznę. Takie rozwiązanie jest nawet lepsze niż frez. Frez jest do kitu, oni tego z reguły klientom nie mówią, ale mi powiedzą. Frez be, pianka cacy. Posługując się autorytetem ekipy moich ociepleniowców (którzy są również ociepleniowcami Nulli) dałem odpór. Ma być frez. Facet był smutny, wcale mu się nie dziwię. Wystarczyło zapomnieć dopisać jednego słówka "frez" i robi się zamieszanie, koszty transportu...
Zapakowaliśmy z kierowcą cały wyłądowany styropian do samochodu i pojechaaaaaał.
Ja zabrałem się za czyszczenie gniazdek po tynkach i inne sprawy porzządkowe. Przy okazji przyglądałem się pracy alarmiarzy, którzy czynili swoje "małe co nieco".
A potem była burza... Wow... Moje brzozy z pionowych zmieniały się momentami w poziome. Miałem tylko nadzieję, że nie będą całkiem poziome, bo parę rzeczy na ziemi mogłyby zniszczyć. Obyło się bez ofiar i strat materialnych.
A! z zaległości. Mieliśmy parę dni temu kota:
http://whisperjet.republika.pl/dziennik/kotek.jpg
Kot przywędrował z tynkarzami wracającymi ze sklepu, przenocował, po czym przyszli właściciele kota i go zabrali
Okazało się że skubaniutki uciekł. Szukali go, nawet do sąsiadów zajrzeli, ale do nas już nie. Dopiero sąsiadka zauważyła że się czymś puchatym interesujemy.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia