Dziennik Whisperów
10 sierpnia 2005
Ekwador http://www.scienti.net/image/es/flag_ecuador.jpg obchodzi urodziny. Gratulki!
Po siódmej rano byliśmy znów na budowie. Zacząłem wynosić bloczki z sypialni, Luśka zaczęła wyrzucać do worków resztki różnych rzeczy, słowem - porządki. Przed dziewiątą pojawiła się ekipa. Ani nie obejrzeli domu, ani nie zaczęli się rozglądać za czajnikiem, nie spytali co jak i gdzie tylko od razu rzucili się do rozwijania folii. Plus za pracowitość i świadomość po co się przyjechało. My z Luśką staraliśmy się uprzątać pomieszczenia szybciej niż oni do nich wchodzili z folią i styropianem i musze przyznać że takiego tempa dawno nie mieliśmy .
Pomny moich wcześniejszych doświadczeń z układaniem styropianu przyjrzałem się, jak robią to fachowcy. Teraz zacytuję sam siebie:
Zastanawiam się, jak robią to wylewkarze, skoro w jeden dzień robią ułożenie izolacji, styropianu i jeszcze wylewkę w całym domu. Albo ja robię to zbyt dokładnie, albo nie mam wprawy. Albo jedno i drugie.
Znam odpowiedź. I jedno i drugie. Po pierwsze oni nie bawią się z piłą, rysowaniem kresek itd, tylko przykładają styropian do ściany, robią zzzzziu takim dziwnym nożem który tnie styropian (strasznie mi się spodobał) i już. Druga rzecz, że zrobili to trochę na odp... niedokładnie. I za to minus. U mnie szczelina milimetrowa między płytami była już ciężko odchorowywana, u nich... niekoniecznie. U mnie poza kuchnią, gdzie płyty miały tendencję do delikatnego kiwania się tu i ówdzie, było idealnie stabilnie. U nich kiwało się dość mocno i to w wielu miejscach... Ujmę to tak - nie wyglądało to profesjonalnie. No, ale jak pięciu ludzi w półtorej godziny układa folię i ponad 100 metrów styropianu w trzech warstwach to chyba nie ma się co dziwić że wygląda to jak wygląda. Pocieszam się tym, że oni wiedzą czy beton to przyciśnie czy nie.
Tak wygląda ułożony styropian
http://whisperjet.republika.pl/dziennik/styro_ich.jpg
http://whisperjet.republika.pl/dziennik/styro_ich_korytarz.jpg
Nagle Luśka przypomniała sobie, że trzeba jeszcze zrobić odwodnienie w garażu. Dobra... jadę do składu budowlanego, mówię w czym rzecz. Pan zamruczał pod nosem "to chyba będzie Iksiński i spółka" po czym sięgnął po katalog i zaczął go wertować w poszukiwaniu kratek do odwodnień liniowych. Coś mnie tak jakoś zastanowiło i mówię "Ale macie to na składzie, bo ja chcę na już?" Pan spojrzał na mnie smutno i powiedział - "moglibyśmy ściągnąć na jutro, najpóźniej pojutrze". Do widzenia! Dlaczego ludzie się nie nauczą, że ja zawsze wszystko załatwiam w ostatniej chwili?
W końcu w Piasecznie udało mi się znaleźć sklep, gdzie mieli i to kilka rodzajów. Pooglądałem, powybrzydzałem, zakupiłem 5 metrów bieżących tych korytek, jakąś rurę żeby to za ścianę wypchnąć i z powrotem na budowę. Ekipy już nie było, bo z powodu braku miksokreta (wciąż zepsuty) pojechała na inną budowę rozkładać styropian. Ja poskładałem korytka i rury do kupy, a potem zacząłem kuć dziurę przez ścianę fundamentową - jakos ta rura z garażu musi wyjść.
http://whisperjet.republika.pl/dziennik/kucie_bloczki.jpg
Wiem już co to są bloczki fundamentowe z kruszywa i dlaczego są dobre. I dlaczego boli ręka. To cholerstwo jest z takimi kamyczkami, twarde jak piorun. No, fundamenty to ja mam stabilne. Mam też wciąż cztery palety tych superdobrych bloczków. Chce ktoś kupić? Sprawdzone w boju.
Wczesnym popołudniem pojawił się miksokret "w celach testowych". Testy nie wypadały najpomyślniej, dlatego Eimund ściągał spoza Warszawy drugiego miksokreta. W końcu ekipa zmyła się nie mówiąc nikomu ani słowa.
Ja nienerwowo wykułem (z pomocą Luśki) rowki na kable zasilające podłogówkę i peszle do czujników temperatury, ułożyliśmy brakującą podłogówkę w przedsionku, poinstruowałem Luśkę na okoliczność jutrzejszego zalewania, umiejscowienia czujników, czego pilnować i o czym nie zapomnieć, i koło 20tej zmyliśmy się do domu. Jutro wylewki!
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia