Dziennik Whisperów
W końcu ruszyłem się żeby zadzwonić do Skrola i umówić się na robienie sufitów (płyty karton gipsowe i ocieplenie stropu wełną mineralną). Skrol pisał, że mogliby zacząć od poniedziałku, więc w sumie fajnie. Dzwonię, a tu... "Gdyby pan wcześniej zadzwonił, wczoraj nawet... bo tak to już ich posłałem do takiej pani na inną budowę od poniedziałku i zejdą za dwa-trzy tygodnie". No fakt, o ekipie pisał mi już z tydzień temu pewnie... Ale takie miałem urwanie głowy, że...
Cholera, ludzie którzy robili u mnie tynki też dali ofertę, mogą od zaraz ale... drożej. Czekać? Nie czekać? Zapłacić więcej? Wiem! Zadzwonię do Martki, ona coś z kartongipsem chyba wojowała - wezmę może od niej ekipę. Okazuje się, że u Martki wchodzą od poniedziałku. No to z jej ekipy nici. Kontynuuję więc rozmowę żaląc się jak to mi ktoś przez moje niezdecydowanie "podebrał" ekipę od Skrola... Chwila ciszy w słuchawce a potem "Wiesz Whisperku, bo oni do mnie właśnie przychodzą"
Ustaliliśmy na spokojnie w domu z Luśką, że Martkę mimo wszystko wciąż lubimy . Tymczasem trwają poszukiwania ekipy do sufitów.
No a jutro... DRZWI!
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia