Dziennik Whisperów
5-6 października 2005
Teraz do mnie dotarło dlaczego mówią, że wykończeniówka wykańcza. Okazuje się, że budowanie stanu surowego czy nawet jeszcze tynki i wylewki to małe miki. Załatwia się jedną rzecz na tydzień albo dwa... cisza, spokój, można sobie poinwestorować. Natomiast kilka ostatnich dni to horror. Koszmar. Niedoczas. Niezdecydowanie. Całe szczęście że mam teraz kilka dni wolnego, bo bym chyba się zarąbał Co z tego, skoro i tak cały dzień albo na budowie albo ganiamy po sklepach. Oczywiście płytki kupujemy w ostatniej chwili. Kiedy wchodzili glazurnicy, mieliśmy gres na podłogę w gospodarce. Kiedy zaczęli, na szybko kupowaliśmy białą farbę do gruntowania ścian i sufitów. Okazało się, że robią szybko, więc z wywieszonym ozorem i tylko ogólnie zarysowaną koncepcją kupowaliśmy szybciutko płytki do pralni. Potem błyskawicznie podłoga do kuchni i przedsionka. Jestem załamany... Luśka dziś przez pół godziny kazała układać sobie w garażu wzór do przedpokoju. Tak jest dobrze, ale... Nie, jakoś inaczej. Takl nieźle, ale może w drugą stronę. W drugą stronę fajnie, ale ja bym chciała inaczej... Szczęście że glazurnicy cierpliwi :) W międzyczasie na gwałt szukamy kibli, stelaży, umywalek, kabin, szafek, płytek...
Dobra, stan na dziś:
- jest podłoga w gospodarce, już zafugowana
- jest podłoga i ściany w pralni
- jest podłoga w kuchni
- jest podłoga w przedsionku
- są parapety z płytek w pralni, gospodarce i garażu
- wymalowane na pierwszy raz (zagruntowane) pomieszczenia
- kable od oświetlenia wychodzą z sufitów tam gdzie chciała Luśka
- są Geberity do kibelków
- przyjechała kabinka do małej łazienki
- przyjechały drzwi do kabiny do dużej łazienki. Pierwotnie miała być oczywiście kabina "w całości", ale wczoraj Luśce zmieniła się koncepcja. Może to i lepiej, bo nigdzie nie mieli kabiny prostokątnej z drzwiami otwieranymi tak jak chcemy. A jak mieli to cena była powyżej 6 tysięcy.
- nie przyjechała wanna, bo... bo nie. Przyjedzie jutro.
- kupiliśmy deskę z kranem Zamiast bidetu.
- zamówiony jest kibelek pasujący do Luśkowej deski. Jutro odbieramy. Mój jeszcze jest niepewny, bo musi pasować do umywalki, która musi pasować do szafki, która musi pasować do płytek w małej łazience. A mała łazienka jeszcze jest spowita mrokiem tajemnicy. Do jutra najprawdopodobniej, bo inaczej glazurnicy nie będą mieli co robić.
- potrzebne sa ościeżnice. Ale ościeżnice muszą pasować kolorem do drzwi. Drzwi oczywiście spowija... tak, mrok tajemnicy, ponieważ nie jest ustalony ich kolor. Mi podoba się calvados, ale Luśka mówi że będzie zbyt żarówiasty. No fakt, ale mi się zawsze podobały takie rzeczy, które do niczego nie pasują. Na przykład przeraźliwie zielone marmury, które chętnie widziłabym choćby w garażu Albo takie ładne, szlachetne drewno, którym najchętniej wyłożyłbym ściany dużego pokoju
Mam nawet jakieś zdjęcia, ale... jutro, dobrze? Juuutro...
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia