Dziennik Whisperów
Jak nie piszę to długo, a jak już zacznę to dużo :)
Dopadły mnie przemyślenia na temat drewna do kominka. Ponieważ jak już pisałem oddaję sie z zapałem paleniu w kominku, niezbędne jest do tego drewno. Drewno zakupiłem jesienią i stoi sobie w paletach przed domem.
To nie jest dobre miejsce, nie wygląda to ładnie. Jeszcze teraz, kiedy teren nie jest uporządkowanmy a krajobraz jest kształtowany głównie przez góry drewna, deski, palety i kupy gruzu walające sie tu i ówdzie, jakoś od biedy ujdzie. Ale trzeba będzie na przyszły sezon znaleźć jakieś inne miejsce.
Drewno było wysuszone, ale... napadał na nie deszcz. Potem śnieg. Taka czapka kilkudziesięciocentymetrowa , która przy każdym ociepleniu przenika do środka, uparcie mocząc drewno. Rozwiązałem to tak, że część drewna, przeznaczoną jest do zużycia w ciągu najbliższych paru dni, przenoszę na ganek koło drzwi wejściowych, żeby już więcej nie mokło. Moknąć nie moknie, ale schnąć na mrozie tez nie chce. Zamienia się w zlodowaciały kawał drewna, ze zmrożonym sniegiem zresztą.
Trzeci etap składowania drewna, to przedsionek. Tam przenoszę drewno do spalenia w najbliższym czasie. W przedsionku puszcza wodę i osiąga stan "trochę mokre". Tylko trochę. Wygląda to beznadziejnie, wszędzie wióry a kiedy w końcu doczekamy się szafy wnękowej, to po prostu nie będzie na nie miejsca.
Czwarty etap - czyli zaraz idzie do kominka - to podłoga przed kominkiem. Tam jest ciepło i z "trochę mokrego" robi się "trochę suche".
A i tak syczy jak się pali
Wnioski:
1. Drewno musi być przykryte, żeby nic na nie nie padało.
2. Trzeba mieć w domu jakieś miejsce na drewno.
3. A i tak się nabrudzi.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia