Dziennik Whisperów
11 września 2005
Dwa i pół miesiąca bez wpisu... to już się kwalifikuje do nagrody jakiejś. Za wytrwałość. Albo za bumelanctwo na niespotykanie wysokim poziomie.
Dom w środku.
Hmmm... Nic. Ale zamówiliśmy sofy do salonu, to się chyba liczy, nie? No i interek nam zrobili, trochę lepiej chodzi.
Dom na zewnątrz.
Hmmm... Nic. No ale po co, przecież ładny jest.
Podwórko.
O! Zacząłem robić trawnik. Wiem, ze nigdy nie będzie taki jak Największej Szefowej Od Trawników, ale staram się... żeby zielony był. Na razie może ze sto metrów go zrobiłem i póki co jest zielony. Koszę go od czasu do czasu. Myślę nad tym, żeby go powiększyć. Oczy nim cieszę.
Kombinuję też nad tym, jak pozbyć się wody z rynien. Na razie wykopałem rowki, którymi wzmiankowana woda ma za zadanie odpływać hen, gdzie oko me nie sięga. Sukces jest połowiczny - kałuże tworzą mi się nieco dalej od domu.
Zwierzyniec.
Stan kotów:2. Jeden maluch poszedł do Abrombów, a Matka... Cóż... Nie wiedzieliśmy że koty rozmnażają się z zaciętością godną LPRu. Zaciążyła znaczy... A kotka w ciąży gorsza od Strasznego Romana - fukała na młode, nawet łapą i zębami potraktowała od czasu do czasu. Tydzień temu zniknęła - chyba przyszedł na nią czas. Mam tylko nadzieję, że malutkich nam nie przyniesie. W końcu tu będą miały konkurencję - Szarzynka i Czarno-Biały objęły teren w posiadanie.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia