Dziennik Whisperów
11 marca 2008
Ewidentnym znakiem tego, że przychodzi wiosna nie są u mnie ptaki, motyle czy inne fruwające czy pełzające paskudztwo, ale to że mnie wszystko boli. I tak z pełną odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że wiosna już jest.
Wykorzystałem weekend, do tego wziąłem dwa dni urlopu i zmordowałem się tak, że bardziej byłoby trudno. W ciągu dnia prace rolne, wieczorami zabawa w małego stolarza. Przy okazji malunków przedpokoju wyleciał wieszak skonstruowany przez tynkarzy, no i trzeba było coś bardziej reprezentacyjnego niż deska z gwoździami zmajstrować. Jako że szafa wnękowa została wyceniona na "co najmniej 6 tys.", kupiłem szafy w I... i skręciłem je sobie. Do tego twórcza modyfikacja polegająca na dostosowaniu wymiarów dostępnych w sklepach na wymiary mojego przedpokoju. Było fajnie. Poskilowałem trochę na wyrzynarce - dwa levele w górę
A co do prac rolnych, to zainwestowałem w aerator/wertykulator. Nie doszedłem co prawda które jest które, za to strasznie spodobała mi się funkcja takiego "wyczesywania" trawnika. W końcu trawnik wygląda schludnie, a ja mam górę trawopodobnych resztek z zeszłorocznymi liśćmi na kompostowniku. Akurat z zapełnienia kompostownika nie jestem specjalnie szczęśliwy, ale wojna to wojna - ofiary muszą być. Za to kiedy przełączyłem urządzenie w tryb takiego czegoś, co ma nacinać (wertykulacja to czy aeracja?), to strasznie hałasowały kamienie wyrzucane spod ziemi, no a potem trawnik wyglądał jakby się nad nim pies pastwił Sam nie wiem... Zrobiłem tak kawałek, potem zostawiłem. Cholera, może ja coś nie tak robię?
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia