zaległy dziennik łowcy krokodyli
14. Podkopy
Wprawdzie zostawiłem przepusty w fundamencie, ale okazało się, że miejsce przeznaczone na biologiczną oczyszczalnię ścieków wypada w terenie gliniastym, który nie nadaje się na poletko rozsączające. Trzeba było zmienić koncepcję i przerzucić wyjście kanalizacji na inną ścianę. Wiercenie w moim fundamencie odrzuciłem, więc zostało mi tylko podkopanie się pod nim. Trochę mnie zmartwiła perspektywa tak głębokiego osadzania zbiornika gnilnego, ale co tam. Wykopałem głęboki na metr i długi na 6m rowek i ułożyłem w nim rurę kanalizacyjną fi=110mm z niewielkim spadkiem. Przy okazji wyszło, że podpięcie do głównej rury trzech innych wymaga trochę miejsca w pionie, więc przydał się tak głęboki wykop. Korzystając z przestoju w murarce podciągnąłem we wspólnym wykopie od studzienki wodomierzowej wodę i kabel energetyczny. Jako osłonę przy przejsciu przez fundament kupiłem kawałek niebieskiej rury wodnej z tworzywa o większej średnicy, którą mogłem wygiąć w łagodny łuk. Wodę i kabel wyprowadziłem pod planowanymi schodami, po zewnętrznej stronie łazienki. Wykop zasypałem dla ocieplenia keramzytem. Keramzyt kupiłem razem ze stropem. Było tego pół kubika w dwóch dużych workach. Z reszty, po dodaniu cementu, urobiłem beton i wylałem fundamencik pod kominek. W kopaniu pomagało mi dwóch młodzieńców, którzy chcieli sobie dorobić na wakacjach. Nie szło im to zbyt dobrze, bo piaszczysta ziemia się osuwała. Raz nawet jednego przysypało po pas i musieliśmy go odkopywać bo sam nie był w stanie się wykaraskać. Wkroczyliśmy też na tereny os ziemnych i nie obyło się bez ukąszeń.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia