zaległy dziennik łowcy krokodyli
21. Projekt zamienny
Pierwszy geodeta, który robił mapkę do celów projektowych naniósł mi na brudno miejsce posadowienia domu. Później jakaś pani architekt przerysowała mi z planu zagospodarowania przestrzennego, który właśnie tracił ważność, linię obszaru przeznaczonego pod zalesienie. Linia przechodziła przez środek domu i musiałem się przesunąć o kilkanaście metrów na północ, a po wizji lokalnej również na wschód. Zadzwoniłem do swojego Kierbuda, który robił plan zagospodarowania przestrzennego, żeby mi to przesunął, ale któryś z nas coś pokręcił, w rezultacie na planie domek figurował przesunięty o 7m na zachód. Oczywiście wszyscy kierowali się moimi palikami, a do planów nikt nigdy nie zaglądał. Może powinien to zauważyć geodeta wytyczający budynek, ale w drodze oszczędności załatwiłem wpis do dziennika budowy korespondencyjnie z ojcem szwagra. Sprawę zauważyłem dopiero gdy mi się nie zgadzała długość przyłączy i położenie studzienki względem domu. Dom już stał i nie bardzo wiedzieliśmy, co z tym zrobić. Postanowiliśmy z Kierbudem, że z końcem roku złożymy projekt zamienny, a dziennik budowy wypełnimy z rocznym opóźnieniem. I tak, też zrobiliśmy. Wszystkie zmiany, a było ich wcale nie tak mało: powiększenie przybudówki, zmiana kąta nachylenia dachu, usytuowanie okien i drzwi itp. mogłem nanieść z natury łudząc się, że już więcej zmian nie będzie. To, że nikt specjalnie się w projekt nie wczytuje byłem pewien po tym jak mój Kierbud przygotowując dokumenty skopiował w części opisowej tekst o kaplicy cmentarnej. Dla urzędników liczyła się tylko liczba załączników.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia