zaległy dziennik łowcy krokodyli
23. Wylewki
W ramach zajęć zimowych ułożyliśmy z Inką kable grzewcze w obu łazienkach i kuchni. Początkowo miały być tylko w łazienkach i pewnie by tak było, gdyby nie wyjazd na narty do Bukówki. Zimna podłoga w niezamieszkałej na stałe willi, dała się dziewczynom we znaki. Zanim posadzka w kuchni była na tyle ciepła, że można było zamienić buty na kapcie, skończył nam się urlop. Potraktowaliśmy to jako cenne doświadczenie i zdecydowaliśmy się położyć jeszcze kabelek w kuchni. Ale wracając do początku. Kabelek miał być na razie tylko w dolnej łazience i dla niej zamówiłem matę 3m2. Przysłali mi przez pomyłkę mniejszą 2m2. Jak dotarło do mnie, na czym polega różnica pomiędzy matą i tańszym o połowę kablem, to zamiast odsyłać matę przeznaczyłem ją do górnej łazienki, a do dolnej łazienki i kuchni zamówiłem kable.
Układanie kabla na macie nie poszło wcale tak łatwo jak myślałem. Mieliśmy niewprawne palce i niewygodną klęczącą pozycję. Trochę czasu minęło, zanim wypracowaliśmy wygodniejszą (siedzącą) metodę nanizania kabla na matę.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia