zaległy dziennik łowcy krokodyli
34. Szopka
Spokoju nie dawało mi suszące się drewno na schody i podbitkę. Było słabo zabezpieczone przed deszczem i proces wysychania się opóźniał. Postanowiłem osłonić je daszkiem. Zamówiłem w SKR-rze 10 płyt onduliny i 5 gąsiorów. Wybrałem miejsce i zacząłem je karczować. Przyszedł Szymon, poradził mi je przesunąć. Przyszedł Marych doradził mi inne ustawienie i zwiększenie powierzchni, na koniec przyszedł Andrzej i stwierdził, że szopka ma być w zupełnie innym miejscu. Tak dzień mi zleciał, i przy latarce kończyłem betonować uchwyty pod słupki. Następnego dnia zabrałem się do roboty z miarką i poziomicą. Przyszedł Marych z Andrzejem, żeby zobaczyć jak mi idzie. Szło mi kiepsko. Niby mi pomagali, a tak naprawdę to ja byłem chłopcem od podawania gwoździ. Konstrukcja stała. Pozostało ją pokryć onduliną i obić deskami. Obie te czynności wykonywałem po nocy. Stukając młotkiem robiłem dużo hałasu, co denerwowało Inkę, bo było już po 23:00. Miała jakieś obawy, że echo niesie po wsi. Pierwszy arkusz przybiłem gwoździami. Wymierzyłem dobrze, ale gdzieś mi się lekko obsunął przy tym przybijaniu po ciemku i wyszedł lekko skrzywiony. Gwoździe były praktycznie niewyciągalne, więc tak już zostało. Myślałem, że naciągnę coś przy następnych arkuszach, ale szpara przy kalenicy robiła się z każdym arkuszem większa. Następną połać przykręciłem już równo wkrętami przy pomocy wkrętaki akumulatorowej. Więcej zrobić nie zdążyłem. Przez cały tydzień martwiłem się, czy gąsior mi zakryje tę wielką szparę w kalenicy. Zakrył. Krótki dzień znowu zmuszał mnie do pracy przy lampach. W najwyżej zawieszonej na tyczce, pękła żarówka, gdy spadły na nią płatki śniegu. Obiłem newralgiczne ściany: zachodnią pionowo, a północną w poprzek i zająłem się układaniem desek. Dębowe były bardzo ciężkie i z trudem nosiłem po sztuce. Jakoś nie wpadłem na to, że można posłużyć się taczką. Zostało mi jeszcze sporo i już myślałem, że nie zdążę przed wyjazdem. Nieoczekiwanie przyszła pomoc. Przyjechał Józef z Genią i co miał chłop robić jak widział, że się sam męczę.
Z czasem szopkę pomalowałem na brązowo „barierą”. Obiłem od tyłu, czyli od wschodu, a w północnej reprezentacyjnej ściance wstawiłem drzwi wylicytowane na Allegro za 3,50zł. Były to drzwi pokojowe z szybą. Przy jesiennej wichurze drzwi się otworzyły, wiatr wyrwał je z zawiasów i szyba się potłukła. Szybę zastąpiła folia.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia