zaległy dziennik łowcy krokodyli
Rok 2007
44. Podsumowanie
Domek kosztował nas wiele wyrzeczeń. Zrezygnowaliśmy z drogich wyjazdów na narty i latem nad Adriatyk. Oszczędzaliśmy na czym się dało. Nie wyłączając jedzenia. O dziwo, obyło się bez kredytu. Czasem dla uzyskania płynności finansowej zadłużaliśmy się na chwilę, najczęściej u Filipa. W swoich skrupulatnych wydatkach na budowę naliczyłem prawie tysiąc pozycji na sumę około 110 000zł. Gdyby nie ta rozrzutność pod koniec, to może udało by się zmieścić w założonej setce. Brakuje nam jeszcze docelowych mebli, nie wszędzie są firanki, ale to przyjdzie z czasem. Teraz domek nabiera duszy, głównie za sprawą Inki.
Domek stoi, można w nim przytulnie mieszkać nawet w mroźne dni. Ma 95m2 powierzchni użytkowej, czyli tej, od której naliczają podatek i około 130m2 po podłodze. Na dole salon połączony z kuchnią, wiatrołap i łazienka. Na górze trzy sypialnie i łazienka. Dodatkowo w przybudówce pokoik z antresolą i pomieszczenie gospodarcze. Ogrzewanie elektryczne, w kuchni i łazienkach podłogowe - wspomagane kominkiem.
W tym roku planuję sobie prace poza domkiem. Może oczko wodne, albo wiata garażowa. Z napływem gotówki będziemy uzupełniać nasz meblostan. Zobaczymy co się uda zrobić. Do emerytury mamy jeszcze naście lat. Niby dużo, ale wiemy, że przyjdzie jak dzisiejszy dzień.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia