Budujemy na Wyspie - dziennik Kingi i Michała
No i pierwsza wpadka kolorystyczna mam nadzieję, że ostatnia, chociaż mam wątpliwości... Kolor w gabinecie miał być kremowy, lekko żółtawy, a jest żółtawy wpadający leciutko w limonkę... Właściwie ładny, będzie też pasował do wykładziny, ale... ja mam ściany w takim kolorze w pracy!!! Nie żebym mojej pracy nie lubiła, ale nie chcę, żeby nasz śliczny prywatny osobisty gabinecik kojarzył mi się z pracą Może jak dojdzie podłoga i mebelki, to będzie inaczej
W sobotę byli panowie brukarze i mamy już piękny podjazd i ścieżkę do furtki
Ach jak ja to lubię - przyjeżdża ekipa rano, robi co do niej należy i wieczorem koniec - odjeżdża :) Żadnych pętających się narzędzi, żadnego zwlekania... Szkoda, że cała budowa nie może tak wyglądać...
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia