Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    64
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    264

Wybudujemy dom. Nasz Dom. Dziennik Joli i Piotra


A dalej było tak...

 

 


Pewnengo dnia zapomniałem jak zwykle kupic gazete z ogłoszeniami o nieruchomosciach. Przypomniało mi sie dopiero po dwóch dniach , a wiecie jak szybko sprzedają sie dzisiaj działki, zwłaszcza te fajniejsze. Zajrzałem i znalazłem nowe ogłoszenie. Niezbyt przekonany wykręciłem numer. Pani, bardzo uprzejma zresztą, opowidziała mi co i jak i w którym miejscu i jak mam ochotę to zaprasza na miejsce celem oględzin. Niezbyt przekonany co do lokalizacji (nie była tam gdzie chciałem), chociaż był wieczór i ciemno że jak sie potem okazało patrzyłem nie na to pole co powinienem, pojechałem. Pani poinformowała mnie o tym ile ma działek do sprzedania i ile właściwie jej już zostało, bo od dwóch dni telefon sie urywa. Obiecałem, że podjadę z żona rano i obejrzymy sobie za widoku . Niezbyt przekonany wróciłem do domu, bardziej znużony niz zaciekawiony nowym miejscem pod budowę naszego domku. Rano zawiozłem tam moja lepszą połowe z naszym urwisem, który po chwili zniknął na "kupie" piachu z budowy. Żona zachwycona, ja nie. Kawałek pola z którego wydzielono kilka działek. Nam ewentualnie została przedostatnia albo ostatnia. Media w drodze. Ale głównej. Żona mówi, że cicho i spokojnie. W połowie drogi do pracy, miasta. Że gmina cywilizowana, blisko do szkoły. Ja nie chcę. Właścicielka nie namawia. Co chwilę odbiera telefon od potecjalnych kupców, my niezdecydowani. Mówie wam koszmar. Przyjeżdżaja następni. Na oględziny.Brr. Odchodzimy. Zastanowimy sie...

 

 


Ja nie wiem czy kobiety To maja, czy to ich wpływ na nas. Moją zona stwierdziła, że jak tylko zobaczyła ten kawałek pola to od razu podjęła decyzję.

 

 


OK. Niech bedzie. Podjeliśmy decyzje wspolnie. Decyzje niełatwą, po klku moich wizytach w urzedach, w gminie. Wizytach na polu samemu i z żoną. Samemu i znajomymi. Decyzję pozytywną. KUPUJEMY.

 

 


Właścicielka nie chciała zaliczki. (ja w strachu po oststnich przezyciach ). Wspisała moje nazwisko na działke o numerze 6 i kazała czekać. Na decyzje ostateczną dwóch przyszłych sasiadów(czy kupują) i informację na kiedy umówi nas do notariusza.

 

 


My zadowoleni,że wreszcie będziemy miec swój własny kawałek ziemi(choć na razie tylko na słowo )poszliśmy pooglądać nasze przyszłe włości i rozwinąc wodze fantazji...

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia

Gość
Add a comment...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...