Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    64
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    264

Wybudujemy dom. Nasz Dom. Dziennik Joli i Piotra


To jestem...

 


Pocwiczymy paluszki i odświerzymy pamięć

 

 


Dnia pietnastego pazdziernika dwa tysiace siódmego roku przed notariuszem ... stawili się...itd,itd,itd Tak u wszystkich zaczyna sie ta wizyta. No może nie u wszystkich. Przyjemna, inna niz wszystkie rozmowy. (Ta powaga chwili - wiecie o czym mówie). Wizyta u notariusza, z której człowiek wychodzi z papierkiem, za który zostawił inne papierki i to w znacznie większej ilości niż stron ma wypis z aktu notarialnego :) :) :)

 


Ale do rzeczy. Umówione pierwsze spotkanie u notariusza musiało zostac przesuniete poniewaz wynikły pewne komplikacje z tytułu prawa do pierwokupu i trzeba było zmieniac treśc aktu notarialnego. Ja to nawet się ucieszyłem. Lepiej, że "wynikły" teraz niz po fakcie, po podpisaniu aktu. Kiedy dopracowano szczegoly ustalono, że bedziemy musieli spotkac sie u notariusza dwa razy, ponieważ umowa bedzie warunkowa i prawo do pierwokupu miała w tym przypadku gmina. Troszke sie wystraszyłem, że jeszcze bedę musiał z gmina walczyc o ten kawałek pola Ale ok. Poczytałem w domku jak sie te rzeczy maja. jak to ugryżc i uspokoiłem sie trochę. I tak !5 pazdziernika 2007 stawilismy sie z żoną na "pierwsze czytanie". Było bardzo miło i kulturalnie. Powaga miejsca i zapach unoszacych sie w powietrzu pieniedzy przepływajacych srednio co pół godziny od kieszeni do kieszeni sprawiły, że troszke bylismy oszołomieni. W końcu pierwszy raz kupowalismy cos przez notariusza. Ustaloną zaliczke wreczyliśmy właścicielce przed sama wizytą. Pan notariusz bardzo kulturalnie i spokojnie wyjasnił nam dlaczego sie właściwie zebraliśmy I kiedy ustalilismy, że wiemy i my i włascicielka oddczytał akt.

 

 


Podpisalismy, podziekowaliśmy i wyszlismy nie bardzo sie ciesząc, bo jak ? Przeciez bylismy właścicielami tak jakby w połowie :) Musilelismy zaczekac na pismo od urzedu gminy, ze rezygnuje z prawa do pierwokupu i dopiero potem umówic sie na kolejne spotkanie z notariuszem i właścicielką. Tym razem zamykajace ten nasz "interes". I tak sie stało. Na nasze szczęście i wielką ucieche wójt szybko odpowiedział na pismo z kancelarii w którym nie przejawił checi do kupna naszej ziemi i pani z kancelarii umówiła nas na kolejna wizytę. I tak ósmego listpada spotalismy sie po raz drugi. Tym razem ostatecznie. :)

 

 


Na ten wspaniały dzień postanowilismy zabrać (oprócz pieniedzy ) naszego synusia. Niech tez uczestniczy w tym doniosłym akcie jaki popełnili rodzice Magia miejsca tez mu sie chyba udzieliła poniewaz siedział grzecznie jak trusia i nie znudził sie tak szybko Uwaznie wpatrywał sie w notariusza, który nie speszony wzrokiem dziecka kontunuował tym razem drugie juz czytanie, z którego bezposrednio wynikało, że własnie stajemy sie włascicielami naszej wyszukanej, wypatrzonej działki. Uwaznie wysłuchawszy i przeczytawszy akt podpisaliśmy z żona drżącymi rękami

 

 


I tak zamieniliśmy kupke pieniędzy na zielona teczkę z orłem i napisem AKT NOTARIALNY i papierami w śodku na nasza upragnioną działkę. Nasz kawałek miejsca na ziemi. Miejsca na którym w niedalekiej przyszłości (mamy nadzeję ) postawimy nasz wymarzony domek. Podziękowaliśmy sobie wzajemnie, uścisneliśmy sobie dłonie i rozstaliśmy sie szcześliwi, że udało nam się zamknac pierwszy etap z naszych marzeń. Właścicielka została, ponieważ w kolejce stali pozostali nasi przyszli sąsiedzi

 

 


Zapomniałem dodać o opłatach, a obiecałem sobie, że będę je zamieszczał w dzienniku, żeby kiedyś sobie to zsumować i dokładnie policzyć ile kosztowało nas to marzenie

 

 


I tak:

 


1.akt notarialny pierwszy

 


2.wypisy z aktu notarialnego pierwszego

 


3.akt notarialny drugi

 


4.wypisy z aktu notarialnego drugiego

 


5.podatek od czynności cywilno prawnych

 


6.opłata sądowa

 

 


razem: 2606,92

 

 


Drogie te marzenia, ale dobrze, że sa. Ucieszeni wracalismy do domu, zastanawiałąc sie nawet czy nie pojechac na to nasze pole z szampanem, ale zimno było i wrócilismy do domku, a świetowanie zostawilismy na potem. Jeszcze będzie czas na szampana. I tylko nasz syn nie bardzo wiedział co takiego sie stalo i bardziej interesował sie swoim autkiem, które zabrał ze soba do notariusza. :) :) :) :) :) :)

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia

Gość
Add a comment...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...