Dziennik budowy - "Manuela"
19.10.2004 Tak jak się spodziewałem dziś krokwie nie były ustawiane. Co prawda nie dlatego, że ludzie zawiedli bo dźwig nawet przyjechał, ale operator stwierdził, że bez usunięcia sprzed budynku góry żwiru na chudziaka nie podjedzie na tyle blisko, żeby ustawić dwie krokwie od ogrodu. Tak więc dziś siłą rzeczy musieliśmy kończyć chudziaki. I przynajmniej to udało się zrobić.
Po południu odebrałem telefon z banku – ekspresowo. Miła pani zakomunikowała mi, że jest akceptacja mojego wniosku kredytowego. Jest jednak małe ale, zakładałem że nie będę musiał robić cesji ubezpieczenia na życie – okazało się, że jednak będę musiał. W sumie nie jest to wielki problem bo już jestem ubezpieczony, ale chciałem tego uniknąć.
Wieczorem odwiedziłem jeszcze mojego majstra, żeby ustalić szczegóły dachu, czyli szerokość okapów, detale konstrukcyjne itp. Po przeliczeniu z kalkulatorem w ręku długości krokwi koszowych okazało się, że zostały zamówione o ponad metr za długie. Biedy nie ma, ale parę złotych byłoby taniej, gdyby majstrowi chciało się policzyć funkcję trygonometryczną cos28,9, a nie szacować na oko.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia