Spóźniony dziennik Czupurka
Rok 2003
czerwiec
miało być szybko z tym dachem, a nie jest
wykonawca tłumaczy, że mają mały poślizg na innej, ale i uspokaja, że podgonią
my dumni mimo wszystko - dom nabiera charakteru, rośnie dach.
lipiec
na dachu wieźba jeszcze nie gotowa
wyjeżdzamy w połowie m-ca na 2 tyg., wcześniej zaplanowany urlop.
znajomy zaopatrzony w instrukcje i pieniądze tylko czeka na znak wykonawcy, żeby zakupić wymagany materiał na dach.
oh, jak fajnie nad morzem, pogoda wymarzona na plażowanie (dekarze - myślę, podgonią robotę).
tel. z plaży (niech żyje komóra) do wykonawcy z pyt. kiedy chcą kolejny materiał.
w odpowiedzi słyszę: też jestem nad morzem, wziąłem tydzień urlopu.
ja w szoku, dosłownie. najlepszy okres na budowanie, a on na wczasach, niesłychane!!!!
ale uspokaja mnie, że ekipa działa. międzyczasie tel. do znajomego, który mówi, że nic się nie dzieje.
sierpień
wracamy z wywczasów, ja prosto na budowę, na której ni widu ni słychu.
tel. do wykonawcy, który informuje, że będzie poślizg, bo był wypadek samochodowy, w którym zginęło dwóch jego ludzi.
mimo bojowego nastawienia, w zaistaniałych okolicznościach, spuszczam z tonu.
odpowiadam, ok, rozumiem sytuację, poczekam.
koniec miesiąca - roboty zostają wznowione, dachówka i inne niezbędne elementy, docierają na budowę, fachowcy przystępują do kładzenia dachówki.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia