Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    31
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    67

Dziennik Jayer'a


Jayer

542 wyświetleń

Witam!

 

 


Naszą budowę zazczęliśmy już dwa lata temu, a nawet trzy. W grudniu 2000 roku, był pierwszy projekt W-0403 bodajże z Inwestprojektu. Pod niego dostałem zgodę. Cieszyliśmy się bardzo.

 


Jednak na wiosnę 2001 po analizie wszystkich 'za' i wszystkich 'przeciw' zaczeliśmy poszukiwania innego projektu. Powstały nowe założenia, a przede wszystkim to:

 


- ma być parterowy,

 


- najlepiej w kształcie litery L,

 


- z oddzieloną częścią dzienną i nocną.

 


Szukaliśmy i szukaliśmy. Chyba z 5 miesięcy nam to zajęło. W końcu wypatrzyliśmy. Projekt D-24 z wykuszami II był w sam raz dla nas. Kupiliśmy, zaadaptowaliśmy, architekt w Urzędzie przyjął i projekty podmienił.

 


Mieliśmy trochę odłożonych pieniędzy, w pracy miałem dostać 40 tys. pln za 1% na 5 lat. Wyliczyliśmy, że na wiośne 2002 bedziemy mieli stan surowy z dachem. Potem mieliśmy wziąć kredyt w banku i wykończyć.

 


Na początku listopada 2001 zaprosiłem zaznajomioną ekipe i w 4 dni wylali fundamenty. Całość kosztowała nas około 14 tysięcy.

 


Pod koniec listopada kadrowa, zamiast papierów "kredytowych" wręczyła mi wypowiedzienie. Mówi się trudno. Wszelkie prace wstrzymaliśmy na co najmniej pół roku. Działka Ani, która miała iść na wykończenie i wyposażenie domu, znalazła nowe przeznaczenie. Ze środków uzyskanych z jej sprzedaży postanowiliśmy jednak zacząć, nie kończyć .

 


Maj 2002 - jest kupiec. Pewny. Znajomy. Tylko sprzeda swój dom. Miał zaklepane już mieszkanie. W sierpniu okazało się, że dostał za swój dom 100.000 mniej niż się spodziewał i z kupna działki nici. Tak to jest jak się na gębę sprzedaję. Nawet znajomym. A kilka propozycji po drodze było.

 


Na następnego kupca czekaliśmy kolejne... 11 miesięcy.

 


Czerwiec 2003 - jesteśmy u notariusza. Kaska już na koncie.

 


ZACZYNAMY!!!

 


Dzwonie do majstra - tego co mi fundamenty kopali. Mówi, że w tym roku to już ciężko, ale zobaczy się. Jeżdżę po budowach wypytuje, o terminy, cene. Najwcześniej mogła jedna ekipa zacząć w połowie września, za 9500 wszystkie mury z kominami i wieńcem. Dachów nie robią... Na szczęście dzowni mój majster i mówi, że zwolnił im się termin (tralalala - bujac to my a nie nas) i że we wrześniu mogą zaczynać. Cena - 7000 plus VAT pełna opcja murarska. Dach po całości wycenili ok. 12000 netto za całość. Nie mowie nie, nie mowie tak.

 


Zaczynam poszukiwania materiałów. Mury to już od dawna wiadomo, PTH 38 PW albo PTH 30 PW + 10 cm wełny. Kwestia ceny. Gorzej z dachem. Ale za namową znajomych skupiam się jedynie na blachodachówce. Dzwonie to tu to tam, ceny prawie takie same, jakby sie wszyscy zmówili.

 


Potwierdzam majstra, że murarke to na pewno, a nad dachem myślę... Myślę, bo poszedłem do firmy z którą sąsiaduje z pracy przez płot. Zostawiam projekt, wytyczne, czekam na odpowiedź. Po 3-ech dniach dostaje wycene. Materiały 28,5 tys. pln robocizna 12 tys. pln (kwoty brutto). Zaczyna mi sie podobać. Po dwukrotnych negocjacjach schodzimy ze wszystkim do 37000 w opcji, że rachunek na 20 tys pln. 3 lata gwarancji na robocizne, 10 na blache. Dogadujemy się wstępnie zaklepujemy termin. Jeszcze muszę tylko Anię przywieźć, żeby zobaczyła kto co i dlaczego? Dzwonie do majstra i mówie, że dachu z nim nie robimy. Nawet mu to pasowało.

 


Szukam materiałów na ściany. Razem z Anią podejmujemy decyzję, że czekamy z zakupem Porothermu do sierpnia. I dobrze w lipcu było 20% upustu, a w sierpniu już 30%. Bardzo nam to pasuje.

 


W międzyczasie 'przyjaciele z za wschopdniej granicy' wybierają ziemię z pomiędzy ścian fundamentowych. Okazuje się, że trzeba wybrać 60 m3 ziemi (180m2 powierzchni i średnio 30 cm w głąb). Po dwóch tygodniach męczarni z ruskami (pierwsi uciekli, a drudzy ciagle narzekali) udało się. Kosztowało mnie to całe 400 pln i 2 zgrzewki wody. Ci drudzy nie byli tacy źli. Potrafili pracować. Zapytałem ich ile by wzięli za skoszenie wszystkich krzaków (głównie wiklina i jerzyny). Ceną rozłożyli mnie na łopatki - 600 pln. Podziekowałem. W ostatni łikend wziąłem młodszego brata, kosę i w 3 godziny (w sobotę) zrobiliśmy połowe roboty . W niedziele pożyczyłem kose spalinową od sąsiada i sam skosiełem pozostałe 1000 m2 krzaków. Zajęło mi to 4 godzinki. Jestem bogiem... Ania jest ze mnie dumna.

 


Dziś (04-08-2003) wchodzi hydraulik i zaczyna układać kanalizację i poprowadzi wodę od studni do budynku.

 


Robota idzie na przód. "Niech się mury pną do góry!!!"

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia

Gość
Add a comment...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...