opowieści magmi
Ostatnio wyżywałam się na forum na temat uzbrojenia i po raz kolejny sprawdziła się dziwna a ponura prawda, że jak się porządne ponarzeka, powiesza psy na kim się da i najlepiej jeszcze zaklnie soczyście (co czyniliśmy bynajmniej nie raz wraz z moim miłym w zaciszu domowym), to pomaga. I wcale nie chodzi mi o to, że pomaga na umęczoną psychikę narzekacza, tylko o to, że naprawdę coś się zmienia.
Chyba będzie kanalizacja. Miasto z gminą doszło wreszcie do jakiegoś porozumienia i przedsiębiorstwo wod-kan obiecało udzielić swego łaskawego zezwolenia na przyłączenie naszego rosnącego w oczach osiedla do sieci. Oczywiście, oczywiście... nie muszę nawet dodawać, pod warunkiem, że "podciągniemy się" do głównej rury na własny koszt... Ale ponieważ odpadają wtedy szamba (które też kosztują), a eksploatacja jest o niebo tańsza, nie ma co narzekać. Kanalizacja ma być robiona jesienią, co nas akurat bardzo urządza.
Jest też szansa, że nasz gazociąg (którego jeszcze nie ma, a ma powstać w okolicach kwietnia) zostanie odkupiony od nas przez gazownię. Oby się udało.
No i na koniec, pojawił się nowy sąsiad, który chciałby mieć wodę. Z naszego wodociągu. Zwrot części kosztów mile widziany.
Jest wreszcie ostateczna wersja okien w naszym domu. Gdy już odżałowałam szprosy (do wizji których byłam bardzo przywiązana), ta nowa wersja zaczęła mi się naprawdę podobać - właściwie z dnia na dzień podoba mi się coraz bardziej.
Pozostał tylko problem wyboru materiału i producenta.
Nie mam nic przeciw oknom PCV. Zawsze bardzo podobały mi się okna białe, zwłaszcza w tradycyjnym zestawieniu z czerwoną dachówką i tynkiem w jakimś miłym ocieniu żółci lub zieleni. Ponieważ jednak człowiek jest istotą skomplikowaną, a człowiek płci żeńskiej jest istotą skomplikowaną do kwadratu, z bliżej nieokreślonych przyczyn nasz dom będzie w całkiem innych kolorach - i okna białe odpadają. Od środka też odpadają, bo skoro kupiliśmy już postarzany gres podłogowy i kafelki ścienne w zdecydowanie rustykalnym stylu, to białe plastikowe okna byłyby w tym towarzystwie zgrzytem. Pozostają okleiny.
Wczoraj do poduszki obłożyłam się więc cennikami okien PCV w okleinach drewnopodobnych i zrobiłam wyliczenie - wyszły taniej, nie da się ukryć. Okna drewniane ze Stolbudu Włoszczowa, które zapowiadały się tak obiecująco, okazały się być tanie, ale tylko z powierzchnią łączoną mikrowczepami. W wersji z warstwą zewnętrzną z litego drewna kosztują mniej więcej tyle co u innych producentów.
Sprawa jest więc jasna: albo PCV z obustronnym kolorem lub drewno na miniwczepy w podobnej, niższej cenie, albo okna z litego drewna w cenie sporo wyższej. Wąż w kieszeni syczy (taki jego obowiązek, bo budżet rzecz święta), ale pokusa jest wielka. Dajemy sobie tydzień na deczję, bo już czeka w kolejce instalacja CO.
Dni są coraz dłuższe i sezon budowlany zbliża się wielkimi krokami. Znowu zaczynam się robić niecierpliwa...
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia