opowieści magmi
Święta były fantastyczne.
Do pełni szczęścia brakowało chyba tylko odrobiny śniegu, ale nikt się specjanie z tego powodu nie smucił.
Przy okazji Wigilii (13 osób) przetestowaliśmy po raz pierwszy naszą jadalnię przy rozłożonym do pełnych rozmiarów stole i ku naszemu wielkiemu zadowoleniu okazało się, że wszystko jest dobrze. Na co dzień jest przestronnie, od święta w sam raz.
Z jadalni w ogóle jestem bardzo zadowolona. To chyba moje ulubione miejsce w domu (a w każdym razie jedno z ulubionych), tuż przy kuchni i tuż obok salonu, a równocześnie na uboczu - idealne, żeby posiedzieć sobie spokojnie przy stole z kubkiem kawy albo herbaty i pogapić się przez duże tarasowe drzwi na łąki i pola.
Ciekawe, że i nasi goście wyraźnie dzielą się na "kominkowych" - czyli tych, którzy sadowią się na wygodnych kanapach koło kominka, z muzyczką w tle i widokiem na trzaskający ogień, oraz "kuchennych", którzy z upodobaniem obsiadają stół w jadalni z widokiem i nasłuchem na kuchnię...
W przerwie między świętami i Nowym Rokiem udało nam się wreszce dokończyć kominek - we wnękach zamontowaliśmy sosnowe półki "zalakierobejcowane" pod kolor mebli. Poupychałam na nich trochę książek i różnych drobiazgów i obecnie od kilku dni kontempluję efekt. Siadam i podziwiam. Niechaj się śmieje kto chce, nie obrażę się.
Przeanalizowaliśmy nasze potrzeby i możliwości i w rezultacie mamy plan na ten rok.
Położymy podłoghi drewniane na poddaszu, co w praktyce oznacza, że będziemy mogli przenieść tam dzieci do ich docelowych pokoi oraz siebie samych do sypialni.
Nie zrobimy w tym roku górnej łazienki, co z kolei oznacza, że trzeba będzie biegać w celach kąpielowych na parter. Trochę niewygodnie, ale cóż...
Bieganie będzie się odbywać nadal po schodach obłożonych niebieską wykładziną, bo drewniane wykończenie schodów też wyleciało z tegorocznego kosztorysu.
Ze szczególnie ciężkim sercem wykreśliliśmy z niego elewację, co żałobnie przyjęli nasi sąsiedzi (wcale im się nie dziwię, oni nasze niewykończone mury oglądają znacznie częściej, niż my sami). Uznaliśmy jednak, że pilniejszą rzeczą jest wykonanie brakującego ogrodzenia od frontu z bramą i furtką oraz wybrukowanie tarasów, podjazdu i ścieżki.
Kompromisy są bolesne, niestety. I tak, jak to wszystko podliczam, to mnie głowa boli.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia