dziennik Moiry
Powoli zbliża się jesień. Czas wziąć się do wykonania kolejnego nieuwzględnionego wczesniej w planach zadania. WYLEWKI.
Wiem, że powinniśmy najpierw wykonać tynki wewnętrzne, ale mamy rozłożoną już podłogówkę na warstwie ocieplenia, więc bezpieczeniej będzie jak najpierw zrobimy wylewki, a dopiero później tynki. A musimy ją zrobić w tym roku, bo myszki polne grasują w takich ilościach, że nasze biedne jamniczki nie nadążają z wyłapywaniem, chociaż są bardziej zajadliwe niż koty.
Kompletnie nie wiem w którym/(na którym) kącie ukryła się kasa na te wylewki. Może ktoś pomoże mi szukać. Z moich wyliczeń wynika, że potrzebujemy około 7 tys. zł (pow. podłogi 180 m2, folia, styropian 17cm, beton + siatka). Niby nie wiele, ale jak tylko zaczyna się sezon budowlany to nagle okazuje się, że nie jesteśmy w stanie oszczędzać na bieżącą. W tym roku pesymistyczne założenia obejmowały wykonanie elektryki i hydrauliki. Moja wersja optymistyczna - elektryka, hydraulika i okna.
Jak to zwykle bywa plany zostały zweryfikowane przez życie. Po ułożeniu hydrauliki stwierdziliśmy, że koniecznie musimy wykonać wylewki, chociażby tylko na dole. Ale w między czasie dały o sobie znać problemy z wodą.
Woda - koszmarnie drażliwe słowo dla mojego męża. Wcale mu się nie dziwię walka o wodę trwa już trzeci rok. Mam nadzieję, że tym razem to już koniec. Ja też NIENAWIDZĘ braku wody.
Dla wyjaśnienia histori z wodą dodam, że sąsiedzi z obu boków naszej działki mają tak jak my studnie wiercone i nie mają żadnych problemów z wodą. A na nas ktoś rzucił klątwę.
W czasie stawiania budynków woda płynęłą strumieniami i nie było problemów. Jak tylko wprowadziliśmy się, zaczęły się jej ciche dni.
Najpierw okazało się, że nasz lokalny hydraulik (mąż sołtysa) podłączył pompę zamiast metalowym przewodem to plastkowym wężęm i co jakiś czas wąż się załamywał i pompa nie mogła ssać. W końcu musieliśmy wymienić i wąż i pompę. To był rok pierwszy. Rok drugi - pompa z hydroforem w małej studni w domu okazała się za daleko położona od studni i według słów naszego hydraulika trzeba ją przenieść jak najbliżej studni - więc na wprost okien salonu mam niezły grobowiec (stalowe pudłu zagłębione w ziemię w którym teraz najdują się pompa i hydrofor). Rok trzeci - Pompa działa wody ni ma. Cóż to że cały maj bez własnej wody. Dzięki uprzejmości sąsiadów podłączamy się szlaufem ogrodowym do ich wody i mamy wodę w rurach. Wkur... na hydraulika, szukamy pomocy po znajomych. Przyjeżdżają studniarze i cóż się okazuje? Pan hydraulik montując zgrabny pojemniczek zerwał nam filtr i mamy dwa metry piachu w rurze. Teraz wiem skąd mam kamień na zębach. Panowie studniarze kręcą parę centymetrów dalej nową studnię. Woda jest.
A nasz pan hydraulik cały czas uprzejmie twierdzi, że tam to wody nie ma trzeba robić wodociąg (on oczywiście zrobi, ale za moje pieniądze).
Tak więc w tym roku dodatkowo poszło jakieś 4 tys. na wszystkie te naprawianka. A ja jak zobaczę w pobliżu jeszcze męża sołtysa, pomimo że chłop w miarę przystojny to zacznę krzyczeć.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia