dziennik Moiry
Dziś w nocy powtórka z rozrywki, ale dziś już nikt z latarkami nie biegał. Muszę się zapytać czy dziś im coś zginęło. Może złodzieje nas przyzwyczajają do nocnych manewrów. W każdym razie mam to gdzieś niech zatrudnią agencję ochrony, etat nocnego stróża to już nie dla mnie.
Muszę bardzo ale to bardzo pochwalić mojego mężą - po pięciu latach budowy w końcu wziął się do roboty. od dwóch dni dzielnie walczy z ogrodem.
Pierwszego dnia spektaluranych efektów nie było widać, ale wczoraj wracam z pracy i podwórka nie poznaję - tak wszystko ładnie uprzątnięte. Wieczorem zajechał taki pan z glebogryzarką - wypożyczony razem ze sprzętem od kolegi ogrodnika. Trochę byliśmy źli, że tak późno i tylko na parę godzin. Ale za to efekt . W trzy godziny rozprawił się z ogrodem wielkości około 1300 m2.
Śmiać mi się chciało, jak go zobaczyłam przy pracy - wyglądał jak ta owca na rekalmie Mentos - the Fresh Maker na tym motorku. Dla wyjaśnienia dodam, że glebogryzaka była typu taki mały traktor do prowadzenia.
Teraz przed nami najgorszy etap - wygrabianie i równanie. W związku z tym dwie tony kamyków oddam w dobre ręce.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia