Mazurska chałupa komtura
W umówiony dzień przywiozłem majstra od dachu. Obejrzał dokładnie to co zbudowano pewnie za czasów Bismarcka, obmierzył podumał i podał cenę na którą przystałem bez targowania zastrzegając jedynie, że jeśli w trakcie prac wyjdzie coś nieprzewidzianego to robi za tę umówioną teraz kwotę. Cena według mojego rozeznania była niewysoka, ale doliczyć sobie musiałem codzienne dowożenie i odwożenie ekipy. 20 km w jedną stronę. Pracować mieli od 6 rano do 6 wieczorem. W dwa tygodnie dach miał być skończony. Zacząć mieli za kilka dni w poniedziałek.
Perspektywa codziennego wstawania o 5 rano przez dwa tygodnie podziałała na mnie zniechęcająco. Ale cóż było robić. Lepiej pomęczyć się przez jakiś czas i mieć pewność, że chałupa nie rozpływa się na deszczu. Dom w znacznej części zbudowany jest z ubitej z sieczką gliny i zaciekający deszcz mógł wyrządzić straty nie do naprawienia. Na strychu leżała gruba warstwa gliny. Miejscami miała około 20 cm. Miałem nadzieję, że w przypadku deszczu przy zdjętym dachu da to jakąś osłonę i na nos kapać nie będzie. Pogoda dalej była wspaniała.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia