Mazurska chałupa komtura
Jako mistrz przykazał, pierwszego dnia saunę do 40 stopni. Zapach świerkowego drewna w całej "komturii" można było wyczuć. Następnego ciutkę więcej, ale żeby tam posiedzieć to jeszcze zbyt mało, a na trzeci dzień goście zaczęli zjeżdżać.
Moja koleżanka małżonka kończyła dość sfeminizowany kierunek studiów. W jej grupie był jeden facet, ale że zdolny był niebardzo, a do tego do ksiąg zapału nie mia,ł to po krótkim czasie z hukiem ze studiów wyleciał. I co, myślicie, że ciężko mu się żyje? Jakieś tam, łatwiejsze studia skończył, ale na pierwszych stronach gazet codziennie można o nim poczytać. W politykę się bawić zaczął i choć zdolny dalej nie jest, to nie tylko posłem, ale i ministrem został. A może właśnie dlatego, że nie jest zbyt błyskotliwy? Proszę nie pytać kto to :)
Tak więc pod "komturię" kolejne samochody podjeżdżać zaczęły, tłok się zrobił ogromny i zastanawiać się zacząłem czy jakiejś sygnalizacji świetlnej przy wjeździe nie zainstalować.
Droga z Warszawy na Mazury wiedzie przez Wyszków. Od kilku lat omija się, remontowaną obecnie obwodnicą Radzymin, ale dojechanie do rondka w Wyszkowie, latem w piątek to próba nerwów. Korek na kilka kilometrów.
Byliśmy w kontakcie telefonicznym w jadącymi gośćmi i mogliśmy przewidzieć kto kiedy dojedzie. Ostatnia koleżanka dotarła do "komturii" dobrze po północy.
Kolacja, oczywiście na raty bo w takiej sytuacji nie da się wszystkich na raz przy stole usadzić, krótka rozmowa i trochę och i ach, bo od poprzedniego spotkania trochę się zmieniło i spać.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia