Ogrodowe i wykończeniowe perypetie Ani i Bartka
Odkryłam nieznaną mi dotąd zależność- Im więcej się chce w ogrodzie i na budowie zrobić tym szybciej czas ucieka. Zupełnie jakby się ze mną ścigał!
Plany na wczoraj miałam ambitne ale niestety nie wszystkie udało mi się zrealizować
Pozamiatałam prawie na błysk podłogę w sypialni i zagruntowałam ją kanarowym gruntem. Może teraz nie będzie się tak pyliło.
Zasadziłam cztery jeżynki bezkolcowe. Chcemy z nich uformować naturalną pergolę, odgradzającą sad od części reprezentacyjnej (czyli huśtawki i piaskownicy ) ogrodu. Niestety przy tej okazji rozwaliłam część przyszłego trawniczka. Dosieję jak trawka wzejdzie
Bartek korzystając z ostatnich momentów, kiedy akcesoria ogrodowe można kupić z 0% VATem, nabył wczorak samopodlewające końcówki do węża, który mamy zakopany w ziemi- tym sposobem dorobiliśmy się profesjonalnej instalacji podlewania ogródka
Ale było z nimi zabawy!
Pierwsza to rurka, z ktorej dziurkami woda leci w górę i na boki. Druga, to takie "słoneczko", też podlewające na wszystkie strony z regulacją strumieni. Trzecia to "słuchawka". Jak w prysznicu. Też można ustawić jedną z kilku opcji podlewania- polecam do malutkich żywopłotów
Ale największą furorę zrobiła czwarta końcówka- takie niewiadomoco. Bartek podłączył a tu jak nie chluśnie na niego, terkotało jak mały traktorek i dzikie strumienie wody wyrzucało na wszystkie strony, łącznie z twarzą, brzuchem i nogami mojego męża. A my z Krzysiem na tarasie zwijaliśmy się ze śmiechu!
I to podlewanie zajęło nam mnóstwo czasu. Najpierw podlewało się samo, przy pomocy tychże końcówek. Ale potem przejęłąm stery w swoje ręce i ze słuchawką chodziłam do najmniej dostępnych części ogrodu i podlewałam żywopłot.
Zapomniałam o podlaniu szparagów. Dziś muszę naprawić ten błąd. Myślimy o nałożeniu na nie jakiejś folii, coby nie wysychały tak szybko. Wciągamy się w to ogrodnictwo z dnia na dzień coraz bardziej.
Już wszystkie nasze drzewka mają piękne zielone pączki a nawet listki. Szczególnie jedna jabłonka- gala- prześlicznie wygląda. Czerwone kwiatki zaczynają się u niej rozwijać! Lipa też się chyba zadamawia powoli. Piękne jest to drzewo, wzroku nie można od niej oderwać.
Na jednej z krokiew pod dachem nad tarasem gniazdo uwiły sobie szpaki. Myśleliśmy o jego zlikwidowaniu, żeby wystające z gniazda pupki ptaszków nie narobiły nam prezentów i bałaganu na reprezentacyjnej elewacji domu, ale okazało się (po zaglądnięciu), że w gnieździe jest już koło 6 jajeczek. No i już nam głupio niszczyć takie gniazdo. Bartek stwierdził, że już te ptaszki polubił, że skoro same do nas przyszły to nie możemy ich wyganiać. No i zostają! Tylko trzeba czymś ochronić elewację...
A gdy wracaliśmyjuż do Koszalina koło 21.30, w pobliżu naszego domu zauważyliśmy jelonka! Zgodnie stwierdziliśmy, że przeprowadzamy się do bajkowej krainy!
Plan na dziś- bezwarunkowo zagruntować podłogę w gabinecie! A co dalej to samo wyjdzie...
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia