Ogrodowe i wykończeniowe perypetie Ani i Bartka
Trawka zaczęła wschodzić!
Na razie gdzie niegdzie pojawiły się takie maleńkie, zielone ździebełka, ale wierzę, że przy sprzyjającej pogodzie wkrótce całe nasze pole pokryje się zielonym dywanikiem. Pięknie zakwitła też gala- jabłonka. Ma spore różowo- białe kwiaty.
Mam też pierwsze kwiatki- wsadziłam pod płotkiem kląb niezapominajek. Bartek coś kręcił nosem na te "chwasty", ale doszliśmy do porozumienia- ja toleruję jego paskudne chojaki a on toleruje moje piękne, kolorowe kwiaty
I to by było na tyle wesołych wiadomości
Jak już pisałam, przyjechały w końcu do nas drzwi. Dziadkowe, drewniane, z okienkami na szybki. W zależności od pomieszczenia, dla którego są przeznaczone mają różną ilość tych szybek. Piękne, ale... ZA DUŻE!
Bartek podając wymiary miał na myśli wymiary otworów- ościeżnicy, a producent czy tam ktoś inny wziął je za wymiary wewnętrzne
W wiatrołapie trzeba przesuwac kaloryfer, w sypialni i łazience ciąć suporex, ale najgorzej jest w gabinecie i spiżarni.
W spiżarni to ja nie wiem, jak będzie. Zabudowa kuchenna już się robi, a tu głębokość szafek na ścianie pod oknem po teoretycznym zwiększeniu otworu na drzwi zmniejszyła się do 50 cm. Jak to będzie wyglądać?? Ścinać ukośnie blat, żeby o drzwi nie zahaczał? Beznadzieja!
A gabinet? Otwór na drzwi przylega tam bezpośrednio do dwóch ścian. Nawet nie ma czego ciąć, najwyżej- jak mrówki- wrzynać się w ścianę. To przecież nie ma sensu!!!
Ręce opadywują. Człowiek czeka na te drzwi półtora miesiąca, wykłóca o termin wystawienia faktury (wywalczyliśmy 30 kwietnia), a potem się okazuje, że- za przeproszeniem- pupa biała. Te drzwi są ogromne! Nie planuję na starość aż tak powiększyć swoich gabarytów. Przez nie to i słoń przejdzie!
A polbruk leży nieruszony... Może dzisiaj?
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia