Ogrodowe i wykończeniowe perypetie Ani i Bartka
W sobotę oboje załapaliśmy doła. Sąsiedzi, którzy zaczęli budowę równo z nami już mieszkają, a my jeszcze nie
Ale szczerze mówiąc "wiejskie" nawyki już mamy. W niedzielę po południu jedziemy do siebie na kawę na tarasie. Tylko, żeby tam sobie posiedzieć
Łazienkę mamy w końcu wyfugowaną!
Teraz już tylko montaż białego i będzie można siusiu w domu robić, nie w domeczku z serduszkiem przy płocie
Skończenie łazienki to dla mnie wielka sprawa. Czekałam na to od dawna, a sprawa się przeciągała. A teraz w końcu już jest!
Brodzik też już stoi. Z syfonem, który i tak do niego nie pasował- KABI ma u mnie w plecy (kiedyś dawali syfony w kompletach z kabinami a teraz człowieku martw się sam, zwłaszcza gdy kupujesz coś nietypowego ). Skończyło się na ryciu w kafelkach a przykrywka na odpływ- tzw. słoneczko- jakoś tak wystaje ponad powierzchnię brodzika. Może się przyzwyczaimy i palce u stóp powybijamy sobie tylko po razie...
Sufity pomalowane, świększość ścian po razie też.
Termin lipcowy jest jak najbardziej możliwy
A ogródek się podlewa sam. Sodziennie od ponad tygodnia. Ale nam się lato trafiło tego roku, no!
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia