Ogrodowe i wykończeniowe perypetie Ani i Bartka
Deszcz bębni o szyby (jak co dzień), za oknem ciemne chmurzysko (jak co dzień) a ja wspominam (przy kubku kawy, udając, że przeglądam pocztę elektorniczną) wczorajszy wieczór w Konikowie.
Bartek zawziął się, żeby skończyć mocowanie karton-gipsów na suficie nad klatką schodową. Troszkę mu w tym pomagałam i udało się Ale muszę przyznać, że wsponanie się po konstrukcji z desek, drabiny i palet po polbruku do najłatwiejszych sportów nie należy
Zawzięłąm się też w sobie i powoli, szmatkami trzema, mleczkiem do czyszczenia i własnymi paznokciami wyszorowałam 1/2 powierzchni glazury w gospodarczym. Zacieki z fug, cementu i innego badziewia pod naciskiem mojego zacięcia ustąpiły
Coby nie mówić, takie szorowanie, pucowania, mycie i inne przyjemne czynnosci domowe wykonywane we własnym domu- przygotowujące go do zamieszkania to bardzo twórcza i satysfakcjonująca praca. I mówię to serio
Dziś chyba przerwa w tym sprzątaniu, niestety. Mamy inne obowiązki ale od jutra ja chyba stamtąd nie wyjdę. Nawet jak leje i jest ponuro, szaro i dołująco, tam jest mi najlepiej na świecie. To chyba jest miłość
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia