Ogrodowe i wykończeniowe perypetie Ani i Bartka
I jaka szkoda, że weekend już się skończył
Nawet u nas był piękny- gorący i słoneczny. Piegi na nosie można było ożywić wylegując się na tarasie, co też zrobiłam
W piątek pomalowałam dechy na bramie i furtkach, a teść ze szwagrem położyli parkiet- buk parzony w sypialni. Udało im się skubańcom, bo nic nie musieli przycinać. Szerokość pokoju jest dokładnie taka jak długość dech plus dwa- trzy cm. Czyli akurat Bartek dojechał do nich koło 22, po powrocie z pracy , z zamiarem dyrygowania, a tu już wszystko skończone
Chwasty na trawniku dostały już swoją porcję "denawozu" i systematycznie chylą czoła ku ziemi. Wyglądają smętnie i to chyba dobrze
W sobotę zebrała się nas w Konikowie całkiem spora grupka i jak się wzięliśmy do pracy, to efekt od razu widać. Ja skończyłam pielić i wysypywać trocinami żywopłot, moja mama wyczyściła elegancko wszystkie parapety zewnętrzne a teściowie i szwagier buszowali w środku domu. Teściowa malowała hall na miodkowo a teść gładził wszędzie tam, gdzie jeszcze się tego domagała powierzchnia ściany Po południu dojechał do nas jeszcze Bartek i on wziął się za wykładanie sufitów poddasza kartonami. Całkiem nieźle mu to idzie, może przed jesienią będzie gotowe i poddasze
Z ważnych rzeczy- złożyliśmy zamówienie na kontakty i gniazda Legranda- na cały dom. Po skompletowaniu całości pan w sklepie ma się do nas odezwać, żebyśmy mogli odebrać wszystko na raz, bez dojeżdżania po pojedyncze sztuki. To będzie spory wydatek, ale chyba jeden z ostatnich.
W niedzielę też nie próżnowaliśmy. Efekt- mamy już prawie łazienkę! W zasadzie nie ma w niej jeszcze tylko kabiny i ciepłej wody
Plan na najbliższe dwa dni- położenie parkietu w salonie. I to będzie w sumie prawie finisz...
Dołożyłam zdjęcia do albumu. Brama wjazdowa, łazienka, miodkowe sciany w wiatrołapie i jeden widoczek ogólny. Ponazywałam te zdjęcia zamiast nadać im numerki porządkowe więc się trochę porozjeżdżały po całym albumie. Za niedogodności przepraszam
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia